piątek, 26 października 2012

Nowy blog.

Cześć!
Założyłam jak wiecie nowego bloga też z opowiadaniem o One Direction.
Dodałam prolog już i chciałam w sumie go tutaj polecić XD
Także wchodźcie, komentujcie, dodawajcie się do obserwujących :D
say-goodbye-and-we-disappear.blogspot.com

poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 8.

~Dwa dni później~
Te dni minęły w tak powolnym tempie, nawet nie spodziewałam się czegoś takiego, a mianowicie tego, że zachoruję, przez co opuszczałam zajęcia i dostałam tydzień ''wolnego'', ale to było mi na rękę. Codziennie chłopcy przychodzili od razu po zajęciach do mnie i spędzali ze mną mnóstwo czasu, jedynie Harry znikał dosyć wcześnie, czasami nawet bez pożegnania. Od dnia kiedy oglądaliśmy film i sobie poszłam nie jest taki jak wcześniej. Ciągle też myślałam co mógł wtedy powiedzieć gdy już wychodziłam, bo on nie chciał mi już powiedzieć, a ja nie usłyszałam. Wygląda na to, że muszę puścić to w niepamięć, chociaż strasznie mnie korci by się dowiedzieć. 

Dzisiaj jako, że jest trzeci dzień mojej choroby chłopcy znów przyjdą. W sumie czułam się już lepiej, ale fakt, że nie muszę widzieć twarzy nauczycieli bardzo mnie cieszy, więc zostanę w moim ''domu'' do końca tygodnia. Wstałam dziś późno bo było już godzina 11. Postanowiłam, że jako tako dobrze się czuję zrobię obiad dla naszej siódemki, ale najpierw musiałam doprowadzić się do porządku, bo mój widok w lustrze nie był przyjemny. Wygramoliłam się z potarganej kołdry i wzięłam ze sobą kombinezon KLIK, po czym udałam się do łazienki. Ściągnęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic, umyłam włosy i na tym się skończyło. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam przygotowany ciuszek. Włosy lekko pofalowałam i w ogóle się nie pomalowałam.
Po zejściu na dół od razu zabrałam się do zrobienia czegoś dobrego. Była już prawie 12 więc miałam tylko półtora godziny. Postanowiłam zrobić grube naleśniki z budyniem i owocami. Opowiadanie jak je robiłam będzie nudne, więc pominę ten fakt i przejdę do sedna. A więc porozstawiałam wszystko na stole i spojrzałam na zegarek - była równo 13:30, co dało mi do zrozumienia, że zaraz będą. Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telewizor na jakimś kanale muzycznym. Leciała jakaś wolniejsza piosenka, która spowolniła czas oczekiwania na nich. Ruszałam głową na boki i robiłam falę rękoma, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Podskoczyłam z miejsca i pobiegłam w kierunku drzwi, które szybko otworzyłam. Przede mną stała cała szóstka, ucieszyło mnie to strasznie.
- Stop! - wydarł się Niall i wszystkich uciszył. - Nie ruszać się i zrobić mi przejście. - przegramolił się pomiędzy nami i zaczął coś wąchać niczym pies. - Jedzenie? Charlie jesteś boska! - dał mi dużego buziaka w policzek i uciekł do kuchni.
- Cieszę się, że mogłam cię uszczęśliwić! - zawołałam do niego i wróciłam do rozmowy z resztą.
- No, no a co to się stało, że pani dziś tak pięknie wygląda? - zapytał Zayn.
- Wcale nie wyglądam tak pięknie proszę pana. - spojrzałam na każdego po kolei ale kogoś mi brakowało. - A gdzie jest Harry?
- Nie chciał tu przychodzić bo powiedział, że musi załatwić coś ważnego.
- Mhm... - przytaknęłam i zaprosiłam ich do kuchni. Usiedliśmy do stołu, każde zajęło się swoim talerzem, było strasznie cicho. Nawet Kylie, która potrafiła gadać bez przerwy siedziała z zamkniętą buzią. Coś mi tutaj nie pasowało, tylko co? Niby wszystko było jak zawsze, ale czegoś mi brakowało... No właśnie, Harry'ego. To takie głupie, nieprawdaż? Na początku jakoś nie zależało mi na jego obecności, a teraz chciałabym żeby tu był, może to dlatego, że poczułam w nim kogoś więcej niż tylko kolegę, a mianowicie przyjaciela.
- Oooo! Leci nasza piosenka! - krzyknął uradowany Niall, poszliśmy wszyscy do salonu jak kazał Zayn, w między czasie Harry się zjawił i do nas dołączył  - No to śpiewamy! - uśmiechnął się blondyn.

Liam:
I'm broken, do you hear me? / Jestem załamany, słyszysz mnie?
I'm blinded, 'cuz you are everything I see / Jestem ślepy, bo jesteś wszystkim co widzę
I'm dancing, alone / Tańczę sam
I'm praying, that your heart will just turn around / Modlę się, by Twoje serce odwróciło się
And as I walk up to your door /  Kiedy przychodzę pod Twoje drzwi
My head turns to face the floor / Spuszczam głowę, by zmierzyć się z podłogą
Cause I can't look you in the eyes and say / Bo nie mogę spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć

Harry:
When he opens his arms and holds you close tonight / Kiedy od otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem
It just won't feel the right / To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this / Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on
When he lays you down I might just die inside / Kiedy układa Cie do snu, umieram od wewnątrz
It just don't feel the right / To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this / Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on
Can love you more than this / Mogę Cię kochać bardziej niż on

Niall:
If I'm louder, would you see me? / Jeśli będę głośniejszy, zobaczysz mnie?
Would you lay down in my arms and rescue me? / Ułożysz sie w mych ramionach i uratujesz?
Cause we are the same / Jesteśmy tacy sami
You save me / Możesz mnie uratować
But when you leave it's gone again / Gdy odejdziesz to uczucie znów zniknie

Louis:
And then I see you on the street in his arms / I potem widzę Cię na ulicy w jego ramionach
I get weak / Słabnę
My body fails, I'm on my knees / Ciało mnie zawodzi, upadam na kolana
Praying / Modląc się

Wszyscy:
When he opens his arms and holds you close tonight / Kiedy od otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem
It just won't feel the right / To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this / Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on
When he lays you down I might just die inside / Kiedy układa Cie do snu, umieram od wewnątrz
It just don't feel the right / To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this / Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on

Zayn:
I've never had the words to say / Nigdy nie miałem nic do powiedzenia
But now I'm asking you to stay / A teraz pytam się czy zostaniesz
For a little while inside my arms / Choć na chwilę w mych ramionach 
And as you close your eyes tonight / A gdy będziesz dziś wieczorem zamykać oczy
I pray that you will see the light / Modlę się, byś zobaczyła światło
That's shining from the stars above / Błyszczących gwiazd nad nami

Liam:
When he opens his arms and holds you close tonight / Kiedy od otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem
It just won't feel the right / To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this / Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on

Zayn:
Cause I can love you more than this / Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on

Wszyscy:
When he lays you down I might just die inside / Kiedy układa Cie do snu, umieram od wewnątrz
It just don't feel the right / To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this / Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on
When he opens his arms and holds you close tonight / Kiedy od otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem
It just won't feel the right / To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this / Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on
When he lays you down I might just die inside / Kiedy układa Cie do snu, umieram od wewnątrz
It just don't feel the right / To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this / Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on
Can love you more than this / Mogę Cię kochać bardziej niż on 

Piosenka bardzo mi się spodobała, chociaż słyszę ją po raz pierwszy. Dziwnie trochę było mi tu siedzieć, gdy ciągle na sobie miałam wzrok Harry'ego, a gdy tylko się spojrzałam na niego on spuszczał wzrok i patrzył się w jakiś nieznany mi punkt. Nastała cisza, złapałam się za głowę bo mnie rozbolała. Postanowiłam pójść się położyć.
- Ja idę do siebie, znów nie najlepiej się czuję. - Dałam im to do zrozumienia i udałam się na górę do mojego pokoju. Wślizgnęłam się pod kołdrę i mocno nią owinęłam. Jak zwykle nie miałam co robić a usnąć się nie dało, więc myślałam o wszystkim co przyszło mi do głowy. Przez myśl przeszedł mi nasz ogródek, nikt tam nie podlewał ani nic z tych rzeczy, aż szkoda by było gdyby marchewki Louis'a się zmarnowały, nie można do tego dopuścić.
Nagle ktoś zapukał do drzwi, a ja szybko odwróciłam się na bok i udawałam, że smacznie śpię. Nie wiem kto był tym ktosiem, ale wszedł on sobie do pokoju i przysiadł się koło mnie na łóżku, na szczęście byłam tyłem do niego. Ciągle głucha cisza, nie odzywał się. Nie miałam pojęcia kto tam siedzi, czekałam na jakiś ruch z jego strony, aż się odezwie.
- Śpisz? - usłyszałam szept, według mego mniemania głosy Hazzy. No przecież jak mogłam się nie domyśleć, że to on.
- To dobrze... - znów nie dokończył, ale jestem ciekawa po co przyszedł. - Dobrze, że śpisz... - Ale dlaczego dobrze? Chce mi coś powiedzieć o czy nie powinnam wiedzieć?
- Wtedy po filmie, do mnie coś dotarło. Tknęło, a dokładnie to, że jesteś... Widzisz nawet nie umiem ubrać tego co czuję w słowa. Jesteś kimś dla mnie bardzo ważnym. I wiem, że to wszystko się tak szybko toczy, ale zostałaś w mojej głowie od momentu gdy cię po raz pierwszy zobaczyłem. Charlie... jesteś kimś bez kogo nie umiem... nie umiem normalnie funkcjonować. Właśnie, a czy potrafiłbym żyć bez powietrza? Niestety nie. Jesteś moim szczęściem... Oddałbym ci serce gdybym tylko mógł, a nie mogę bo jestem pewny, że ty go nie chcesz. Traktujesz mnie jak kolegę, przyjaciela? No właśnie, więc może to i lepiej... Gadam sam do siebie, ty śpisz, to też może i lepiej... Lepiej dla nas obojga. Bo gdybyś tylko wiedziała, to na pewno zmieniłoby to co jest pomiędzy nami... jestem pewien. Teraz chciałbym coś jeszcze dodać, ale nie wiem czy to dobry pomysł, bo i tak tego nie usłyszysz, a bardzo bym chciał powiedzieć ci to prosto w oczy, a dokładnie to... - zatrzymał się. - to, że cię kocham.
Znów nastała cisza, a to co powiedział Harry, właśnie on myślał, że niczego nie słyszałam. A to co usłyszałam mnie zszokowało. Może byłoby lepiej gdybym nie podsłuchiwała? Zdecydowanie. I co ja mam teraz zrobić? Niby się ''obudzić'' i udawać, że ja nic nie wiem? To nie będzie możliwe, albo po prostu powiedzieć mu, że o wszystkim wiem, że to słyszałam. Nie wiem co mam zrobić... A może po prostu powiedzieć prawdę? Tak racja...
- Ja ciebie też kocham, Harry.

***
Cześć!
Wiem, znów mnie trochę nie było, przepraszam, ale będę dodawała właśnie w takich odstępach czasowym.
Chciałabym też zaprosić was na mojego nowego bloga, też z opowiadaniem o One Direction :D KLIK
Na razie nic tam nie ma, ale jutro dodam bohaterów i jak najszybciej się da prolog :D

poniedziałek, 15 października 2012

Od autora.

Cześć.
Aktualnie nie mam neta więc nie wiem kiedy dodam następny rozdział :/
Teraz jestem  na infie i całe szczęście, że mam jak wam to napisać.
Także jak tylko będę miała dostęp to dodam rozdział :D
Do napisania.

wtorek, 25 września 2012

Rozdział 7.

Moim oczom ukazał się przepiękny widok Kylie, z jej słodką buzią, włosami, całym ciałem... No właśnie ciałem, które było w całości nagie. Zasłoniłam ręką oczy i chciałam ją wyminąć i udać się do siebie na górę ale nie mogłam się powstrzymać by czegoś nie powiedzieć. - Ubrałabyś się, a nie tak całkiem nago chodzisz. Ty i Harry byście się dobrali. - Zaśmiałam się i poszłam w swoją stronę. Gdy weszłam do pomieszczenia, mojego pomieszczenia to położyłam się na łóżku i wzięłam laptopa do ręki. Weszłam na twitter'a i zobaczyłam, że liczba followersów mi wzrosła, to dosyć dziwne. Nie miałam zbytnio co robić na nim więc postanowiłam dać follow chłopakom. Gdy kliknęłam na biały prostokąt u Zayn'a jakiś ktoś do mnie napisał a tym ktosiem okazał się Zayn. Automatycznie na mojej twarzy pojawił się uśmiech, bo dlaczego niby nie? To był na prawdę bardzo uroczy chłopak.
Z: Charlie <3.
J: Zayn <3.
Z: Kiedy się widzimy? Bo odkąd poszłaś to mi tak jakoś nudno, a chłopacy jeszcze śpią.
J: Ogarnę się i przyjdę do ciebie z Kylie.
Z: Ok, to czekam na was :)
Zamknęłam laptopa i poszłam do Kylie, która już zdążyła się ubrać, co mnie ucieszyło. Tylko jeden fakt zmartwił mnie, ona znów wrzucała jedzenie do siebie jak do śmietnika. To niedorzeczne by tyle jeść a być chudym jak patyk. W tym momencie popatrzyłam się w lustro, które wisiało przede mną a potem znów na nią. - Nie jestem taka chuda. - pomyślałam.
- Skończ już i chodź bo idziemy do chłopaków. - rzuciłam a ona niechętnie odłożyła jedzenie do lodówki. Do domku weszłyśmy bez pukania, poczułyśmy się jak u siebie. Słychać było jakieś odgłosy z kuchni, więc to na pewno był Zayn. Nie myliłam się, zresztą już po raz drugi.
- Idź do niego a ja pójdę obudzić resztę. - pogoniłam ją i udałam się w kierunku schodów, które prowadziły na górę. Szłam korytarzem, robiłam to wolno bo co chwilę spoglądałam na ściany, a dokładniej na zdjęcia wiszące na niej. Na zdjęciach widniały słodkie twarzyczki chłopaków. Mój wzrok przykuło jedno zdjęcie, na którym było widać jak Harry daje buziaka w policzek jakiejś rudej dziewczynie. Mina mi trochę zrzedła ale szybko się otrząsnęłam i na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Kogo me piękne oczy widzą. - usłyszałam głos Harry'ego zza siebie, od razu się odwróciłam i popatrzyłam pusto w jego stronę, uśmiech znów nie schodził z jego twarzy, zresztą jak zawsze, jego oczy błyszczały. Postanowiłam, że nie będę moją mimiką twarzy wyrażać żadnych uczuć. Harry patrzył się i patrzył ale nagle uśmiech z jego twarzy znikł. - Oho zacznie się, pewnie zaraz zapyta czy coś się stało albo czy jestem smutna. - pomyślałam.
- Charlie wszystko w porządku? - odparł cicho z troską w głosie i chciał dotknąć ręką mój policzek ale odwróciłam głowę i ruszyłam do pierwszych lepszych drzwi, no bo przecież miałam obudzić chłopaków. Weszłam w głąb zielonego pokoju. Na łóżku pod kołdrą leżał Niall, poznałam go po wystających blond włosach, zbliżyłam się do niego i popatrzyłam w jego stronę, odkrywając jego twarz. To co zobaczyłam rozbawiło mnie, bo ślina spływała po jego policzku i do tego tak słodko wyglądał aż szkoda byłoby go obudzić. Ale takie okrutne jest życie.
- Niall kochanie pora wstawać. - powiedziałam do niego trochę głośniej, ale ten na to objął mnie za szyje i mocno do siebie przytulił.
- Mamuś jeszcze chwilkę. - odpowiedział prawie niesłyszalnym głosem. Jego ślina oblepiła mi szyję.
- Niall wstawaj, kretynie! - wydarłam się do niego a ten otworzył oczy, patrzył się wokoło, jak zwykle zdezorientowany, ale nie puścił mnie, dalej mnie przytulał.
- O Charlie. A co ty tutaj robisz i dlaczego ja cię przytulam? - puścił mnie i się uśmiechnął.
- No bo przyszłam cię obudzić ale szkoda było mi trochę, bo tak słodko wyglądałeś i jeszcze ta ślina spływała po twoim policzku. - zaśmiałam się. - No i powiedziałam do ciebie żebyś wstał, dodatkowo użyłam słowa kochanie, a ty na to pewnie pomyślałeś, że jestem twoją mamą i mnie objąłeś i powiedziałeś, że jeszcze chwila mamuś. Jestem twoją mamą. - uśmiechnęłam się i go przytuliłam do siebie. - Synku ubierz się i chodź na dół, dziadek Zayn zrobił naleśniki. - powiedziałam i mu pomachałam a potem opuściłam pokój. Następne 15 minut zajęło mi budzenie reszty chłopaków, z nimi już było prościej. Jak już skończyłam to zeszłam na dół do Zayn'a i Kylie. Siedzieli przy stole i o czymś intensywnie rozmawiali. Nie chciałam ich podsłuchiwać ale niestety na tym się skończyło, stanęłam na roku ściany i słuchałam. Rozmawiali o mnie i o Harry'm. Ale dlaczego? Nie wiedziałam, ale musiałam się dowiedzieć bo mnie to zaciekawiło. Mówili coś o tym, że niby my coś ukrywamy, bo tak jakoś dziwnie się zachowujemy i do tego Zayn widział w oknie jak się całowaliśmy. Po prostu super, ok trzeba to sprostować.
- No ładnie, ładnie. Widzę, że mnie obgadujecie. A czy to tak ładnie? - zapytałam i się zaczęłam im przyglądać, od razu spuścili wzrok i zaczęli jeść naleśniki. - Jakie czuby. - zaczęłam się śmiać na cały głos, a po chwili oni dołączyli do mnie. Potem na dół zszedł Niall, Liam, Louis i Harry...

Po skończonym śniadaniu, ja jako mama Niall'a kazałam mu posprzątać ogródek, reszta miała mu pomóc. Ja też jako pani rozkazująca całym zdarzeniem rozłożyłam się na leżaku i po krótkim namyślę postanowiwszy spoglądać na ich zacne tyłki, wzięłam przeciwsłoneczne okulary by nie domyślili się, że to robię.
W między czasie ktoś puścił piosenkę chłopaków Live While We're Young. Oczywiście zaczęli ją śpiewać bo jakby inaczej. Najlepiej wyszło Niall'owi bo jakby tak się przysłuchać to miał zupełnie inny głos niż ten który było słychać na nagraniu, piosenka było niesamowita muszę przyznać. Po godzinnej udręce a moim wylegiwaniu się na leżaku cała szóstka skończyła swoją pracę. Rozłożyli się obok mnie na pozostałych leżakach i przyodziali się w okulary takie jak miałam ja, mama Niall'a.
- A ja mam taki zacny pomysł! - wrzasnął Lou i wstał aby stanąć przed nami i chyba coś ogłosić.
- No gadaj ale się trochę przesuń w prawo bo mi zasłaniasz słoneczko. - dodał Niall.
- No to mam taki pomysł aby nakręcić teledysk do LWWY! Co wy na to? Mamy tutaj obóz, rozłożymy namioty, no i jest jezioro! Wielki basen i mnóstwo ludzi! Ognisko i mamy kamery przecież. No to jak myślicie, tak czy nie? No mówcie bo się niecierpliwie.
- Ale daj dojść do słowa, a nie że się niecierpliwisz. - powiedział Liam. - A więc moim zdaniem to fajny pomysł i jestem na tak.
- Ja też na tak! - dodali pozostali w jednym czasie.
- No ja też jestem na tak. - powiedziałam i się uśmiechnęłam. - Chcę być waszym reżyserem a Kylie może być stylistkom. - podsunęłam im pomysł a oni się zgodzili. Rozmawialiśmy jak to będzie, co i jak i gdzie i kiedy. Każdy miał ogarnąć przydatne rzeczy do tego. W sumie czuję, że stworzymy coś super, potem dodamy na youtube i będzie jeszcze lepiej.
- Już czuje, miliard wyświetleń. - rozmarzył się Liam.
- I do tego dwie piękne dziewczyny w teledysku. - dodał Zayn, na co Kylie się zaczerwieniła, a reszta zaczęła się z niej śmiać.
- No co? Ja wcale nie jestem ładna. - skrzyżowała ręce.
- Oj jesteś... - przeciągnął Niall i puścił jej oczko.
- No dobra koniec tych czułości. Idziemy robić obiad, chyba musimy u was bo Kylie wyjadła całą lodówkę.

Po skończonym obiedzie usiedliśmy przed TV, by pooglądać jakieś filmy. Ja zajęłam jedno miejsce na dwuosobowej kanapie, a reszta wcisnęła się na jedną wielką poza Niall'em i Harry'm, bo loczek usiadł obok mnie, a blondasek na wygodnym fotelu na przeciwko nas.
- Jaki film? - zapytał Liam.
- Obojętnie. - odparliśmy.
Włączył Epokę Lodowcową 4. Ucieszyłam się bo to wcale nie jest nudne i bardzo podobała mi się. Film się zaczął i wszyscy byli zapatrzeni w ekran, oprócz Niall'a bo poszedł po jedzenie, czytaj popcorn, sok i tym podobne. Ja z Harry'm wybraliśmy żelki. Przez następne 15 minut czułam wzrok lokowatego na mnie, nie powiem krępowało mnie to. I jeszcze ta sytuacja sprzed wcześniej. Ciekawe co by się stało gdybym wtedy stamtąd nie poszła? No ciekawe. Nie znam odpowiedzi bo wolałam iść obudzić blondaska. No cóż, tak bywa. Hmm.. a może pogadam z nim teraz, no bo w końcu nikt nie patrzy, każdy jest zajęty Sidem i jego babcią.
- Harry.
- Charlie. - powiedzieliśmy to tak jakby w tym samym czasie, może on też chciał ze mną pogadać?
- Mów pierwszy.
- Nie, ty pierwsza.
- Yh.. no dobrze. Co tak rano się mną przejąłeś? Że mogłam być smutna czy coś? - zapytałam go prosto z mostu. Zamilkł na chwilę. Nie wiem dlaczego, ale chyba myślał nad czymś bardzo głęboko i nie mógł z siebie tego wydusić. - A więc?
- Bo nie jesteś mi obojętna.
- To znaczy? Harry? - popatrzyłam się w jego oczy.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć. - znów zamilkł.
- No powiedz, ja postaram się zrozumieć. - nalegałam, ale może nie powinnam? Chłopak może nie chce mi powiedzieć a ja go przyciskam. - Jak nie chcesz to nie mów. - skwitowałam i wróciłam do oglądania filmu. Jadłam te żelki, jedna za drugą, by jakoś zająć moje myśli. Co chwilę spoglądałam na niego, nie mogłam przestać, było coś co mi nie pozwalało. Ale co? Nie mam pojęcia, może to, że on mi się podobał? Tak.. ale nie kochałam go. Nic nie czułam. Jedynie był bliskim kolegom. A co jeśli on do mnie coś czuje? I nie może tego powiedzieć. To by miało sens, ale ja nie chce tego.. Chcę się tylko przyjaźnić. To nie ma sensu, moje myśli nie mają sensu, nawet nie potrafię skleić tego w jedną kupę. To są takie małe urywki. Które świadczą o tym, jak ja to się nie przejmuję tym co on sobie teraz myśli. Przecież dałam mu się pocałować, dałam przytulić. Dałam mu nadzieję, tą cholerną nadzieję. No i po co... Jak teraz tego nie chcę. - Ogarnij się. - wykrzyczałam do siebie w myślach.

Nawet nie wiadomo kiedy film się skończył a reszta zaczęła się rozchodzić do siebie, bo niby byli zmęczeni i chcieli się położyć. Co prawda była już godzina 17. Popatrzyłam się na Kylie, która już spała na kanapie. Nie chciało mi się jej budzić, bo to nie miało sensu, niech prześpi się tutaj, nic jej przecież nie grozi. Ja za to pójdę do siebie. Wstałam z kanapy i chciałam już iść lecz popatrzyłam się ostatni raz na Harry'ego, miał kolana podkulone pod brodę, patrzył się pusto przed siebie. Powiedziałam krótkie i ciche 'cześć' i udałam się powoli do wyjścia.
- A umiesz żyć bez powietrza? - wyszeptał Harry.

***
Hej wszystkim. Trochę długo mnie tu nie było, można powiedzieć, że nawet bardzo. 
Nie jestem zadowolona z rozdziału, po takiej przerwie ciężko było mi coś skleić do kupy, ale mam nadzieję, że z każdym kolejnym rozdziałem będzie coraz lepiej.
I mam prośbę, jeśli to czytasz to proszę skomentuj i wyraź swoją opinię, nawet jeśli nie masz konta na google, możesz przecież z anonima :)
Dla ciebie to chwila a dla mnie dużo radości :). 
No nic .. to do napisania <3.
Wbijcie na bloga @maupiszonek -> KLIK

Jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach podaj w komentarzu swojego twittera albo gg :) 

sobota, 22 września 2012

Odwieszam.

Postanowiłam wrócić tutaj, już tak na stałe, z nowymi pomysłami i nowym wyglądem bloga :)
Pewnie spadła mi oglądalność, co jest bardzo prawdopodobne, no ale może uda mi się odzyskać czytelników, zobaczymy.
Życzę sobie powodzenia i mam nadzieję, że wyjdzie mi to co sobie postanowiłam, a mianowicie to, że skończę pisać to opowiadanie :D
Do napisania <3.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Zawieszam.

Przepraszam, ale muszę.
- nie wiem kompletnie co pisać, ostatnio w komentarzu pisałam, że jest jakiś pomysł ale okazuje się, że to jakiś totalny niewypał.
- nie mam zbytnio czasu, są wakacje a chciałabym je jakoś wykorzystać, dopiero teraz zaczyna się coś dziać.
Ale jedno obiecuję, że wrócę, pewnie spadnie mi oglądalność no ale cóż.
Jeszcze raz PRZEPRASZAM.
Do kiedyś...

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 6.

Jesteśmy odkrywcami skarbu? Czyżby? A jeśli jednak? Muszę się dowiedzieć natychmiast co tam się znajduje w środku, nie natychmiast - w tej chwili! Zabrałam łopatę Zayn'owi i zaczęłam lekko podkopywać, nie mam aż tak wielkiej siły jak mulat. Próbowałam i próbowałam aż nagle mi się udało - Jesteś cudowna Charlie. - pomyślałam. Louis i Liam wyciągnęli tajemniczą skrzynkę z dołu, w sumie gdyby nie głupota Zayn'a to byśmy tego nie znaleźli, bo kto normalny kopie rowy do sadzenia marchewek? Cóż to pytanie pozostawię bez odpowiedzi. Wszyscy usiedliśmy w kółko i postawiliśmy skrzynkę na środku, graliśmy w różne wyliczanki, po to by wyznaczyć osobę która miałaby ją otworzyć. Na pierwszy ogień poszedł Niall, który stanowczo protestował, lecz po krótkiej namowie, że zrobię mu przepyszną kolację zgodził się, cały Nialler.
- Jak ja mam się do tego zabrać? - westchnął i przyciągnął do siebie stare drewniane 'pudło'. Oglądał je dookoła, z każdej strony ale chyba nie miał najmniejszego pojęcia jak się za to zabrać.
- Mam pomysł! - krzyknął Liam i podniósł palec do góry, jedyne czego brakowało do tego to żółtej, zapalonej żarówki nad jego zacną czupryną. Po krótkim namyśle jednak się podniósł i poszedł po coś do domku chłopaków. Gdy wrócił trzymał w ręce dłuto i młotek o ile się nie mylę. Usiadł na miejsce i przyciągnął do siebie skrzynkę. Przyłożył dłuto do kłódki a młotkiem mocno stuknął w jego koniec. Kłódka pękła i wszyscy rzucili się w stronę skrzynki.
- Spokój! - wrzasnęłam. - Zayn znalazł, więc on otworzy. - podałam 'pudło' Zayn'owi a on powoli je otworzył. Przyglądaliśmy się wszystkiemu z uwagą, a on wyciągnął kawałek papieru, srebrny łańcuszek z sercem i małe pudełeczko szczelnie związane kokardką.
- Charlie przeczytaj to co pisze na kartce. - podał mi ją a ja najpierw w myślach prześledziłam tekst, za drugim razem już na głos:
Chciałabym wrócić do września tamtego roku, ale nie po to, żeby zachować się inaczej, żeby wszystko zmienić, nie. Chciałabym po prostu przeżyć to jeszcze raz, ponownie się w Tobie zakochiwać, z dnia na dzień coraz więcej o Tobie myśleć, o tym że dzień w którym się nie spotkamy jest całkowicie zmarnowanym dniem. Chciałabym jeszcze raz być tak blisko Ciebie, chciałabym popełnić znowu te same błędy, chciałabym powtórzyć ten rok, nawet jeżeli miałoby znowu wyjść tak jak teraz jest, to nieważne. Liczyłoby się to, że znowu przez chwilę mogłabym się czuć najważniejsza, mimo że dla Ciebie nigdy nie byłam tą najważniejszą. / Anne, 15.07.1989.
- Wnioskuje, że to jakaś kartka z pamiętnika. - stwierdził Niall.
- Brawo! - Zayn odłożył na bok łańcuszek, a pudełeczko odwiązał i wyciągnął z niego zdjęcie pewnej dziewczyny. - Ładna. - dodał.
- Daj mi to. - wyrwałam z jego rąk fotografie, której chwilę się przyglądałam. - Zaraz, zaraz...
- Co Charlie? - wszyscy się do mnie przysunęli i patrzyli jak na nie wiadomo kogo.
- To jest moja mama. Ale jak to... - próbowałam sobie to poukładać, ale jednak nie wychodziło mi to. Spojrzałam jeszcze raz na tą fotografię, byłam strasznie podobna do mamy, aż za bardzo. Ucieszyło mnie to ale pomimo tego pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, dlatego że jej tutaj już nie ma. Tak się dzieje, ludzie się rodzą po to by umierać.
- Twoja mama? - zapytał z niedowierzaniem Liam.
- No moja mama, ale nie gadajmy o tym, nie chce by wspomnienia wróciły. - rozejrzałam się w poszukiwaniu łańcuszka. - Zayn mogę ten łańcuszek?
- Jasne. - posłał mi ciepły uśmiech i wręczył część biżuterii do ręki. Pożegnałam się z każdym, bo nie miałam ochoty już tutaj siedzieć w sumie i tak się ściemniało, ale oni uparli się, że skończą ten ogródek. Jak chcą to czemu nie, ja na to popatrzę z okna.

Założyłam na siebie piżamę, była już godzina 19:00, postanowiłam więc zrobić sobie taki wieczorek *le ja na komputerze, jedząca niezdrowe jedzenie. Sięgnęłam po laptopa i włączyłam go, potem poszłam po jedzenie. Weszłam na pierwszą lepszą stronę w zakładkach, a była nią jakaś strona plotkarska. Na pierwszy rzut oka nie było tam nic ciekawego, przewinęłam stronę w dół jednak i doczytałam się artykułu o One Direction, a dokładnie o Harry'm. Kliknęłam w niego i zaczęłam czytać:
1/5 One Direction najprawdopodobniej znalazła swoją miłość, albo to może po prostu zwykła dziewczyna na chwilę? Styles odkąd pamiętamy bawił się w takie związki, teraz może być inaczej? Jak myślicie? Dodatkowo jest na obozie muzycznym gdzie widziano go z jeszcze jedną, bardzo atrakcyjną dziewczyną. Dopowiedzmy, że Harry woli starsze kobiety, to dosyć pokręcone... 
Zaśmiałam się na głos, na zdjęciu była Amy, ta dziewczyna którą poznałam przed zajęciami. Znudzona internetem postanowiłam posłuchać muzyki. Włączyłam radio w GG, na Teens, leciała jakaś wolniejsza piosenka, kołysałam się w jej rytm i jadłam moje chrupki.
Piosenka się skończyła, a z głośników wydobyły się pierwsze nuty piosenki chłopaków, nie znałam tytułu, ale po głosie na początku poznałam, że to Liam, więc. Uśmiechnęłam się do siebie i wstałam z łóżka. Postanowiłam udawać balerinę, robiłam obroty wokół własnej osi po całym pokoju, ale potem upadłam, bo zakręciło mi się w głowie...

Cuz it's gotta be you / Ponieważ to musisz być ty
It's gotta be you / To musisz być ty
Only you / Tylko ty
Only you / Tylko ty


Usłyszałam głos i popatrzyłam się za siebie, stał za mną Harry, bardzo mnie to zdziwiło. Podszedł do mnie i podał rękę aby pomóc mi wstać.
- It's gotta be you. Only you... - śpiewał, patrząc przy tym w moje oczy, próbowałam coś powiedzieć ale zakrył mi usta palcem u swojej ręki. Mimowolnie odsunęłam się od niego, nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale wydawało mi się, że to będzie jedno z lepszym rozwiązań. Stałam jak wryta, patrząc się prosto w jego oczy, miały w sobie tajemniczą głębię, która nie pozwalała mi spuszczać z nich wzroku. Tylko jedno nie dawało mi spokoju, dlaczego on to zaśpiewał? Dlaczego tak prosto do mnie, dla mnie? Nie wiedziałam, ale nagle mnie olśniło, odruchowo puknęłam się w czoło z otwartej dłoni, a Harry zmarszczył czoło i zrobił zdezorientowaną minę.
- Coś nie tak? - zapytał nagle, a ja nadal wpatrywałam się w jego oczy. - Mam coś na twarzy? - zaśmiał się i otarł swoje dłonie o policzki. - Czemu mi się tak przyglądasz? - podszedł bliżej ku mojej osobie i uniósł w dłoniach moją głowę, potem tylko patrzył w moje oczy, nie rozumiem tej całej sytuacji. Harold Styles, tak oficjalnie w mych myślach mogę stwierdzić, że ten chłopak mi się podobał z wyglądu, ale charakteru ciągle nie mogłam rozgryźć, tak samo jak i zachowania, bo niby ta cała sytuacja z Amy co miała znaczyć? Wzbudzić u mnie trochę zazdrości? Może też to bym bardziej go pragnęła. - Hahaha. - pomyślałam. O nie, tak nie może być, może po prostu powinnam z nim pogadać? Tak szczerze, w cztery oczy, sam na sam, to jest ta myśl.
- Możemy pogadać Romeo? - uniosłam jedną brew i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- No możemy pogadać Julio. - uśmiechnął się i usiadł na krzesło obrotowe, które stało przy biurku. - A o czym chcesz pogadać? - obrócił się wokół własnej osi na krześle i wydał dziwny dźwięk, przypominający odgłos szczęścia.
- Jesteś niemożliwy. - pokiwałam głową. - O tobie, Romeo.
- Co znów ja?!
- Czemu się tak na mnie patrzysz, co? I dlaczego zaśpiewałeś dzisiaj mi ten kawałek piosenki? - usiadłam na łóżku, na przeciwko niego i zrobiłam poważną minę.
- To jest takie skomplikowane, bo widzisz, chyba już zauważyłaś, że... - nie dokończył, bo jakiś ktoś przerwał tą jakże ambitną rozmowę.
- Kto ogląda filmyyyyy? - wydarł się Niall na całe gardło, wyglądając za futryny od drzwi do mojego pokoju. Po chwili jednak wrócił na dół, przy czym zbiegł po schodach wydając dźwięk jakby ktoś zabrał mu jego jedzenie, coś w tym było.
- A więc? Zauważyłam, że...? - popatrzyłam mu się prosto w oczy i trochę podeszłam w jego stronę. - No mów. - stanęłam nad nim, tak że moja głowa była pochylona nad jego.
- No zauważyłaś, że mi się podo... podobasz. - przełknął głośno ślinę i popatrzył się tak jakbym chciała go zabić. Ja popatrzyłam się też na niego, nasze wzroki spotkały się i wpatrywaliśmy się tak w siebie parę minut. Harry zaczął przybliżać w moją stronę swoją głowę, dzieliło nas kilka milimetrów. W końcu nasze oddechy się złączyły, a usta przyległy do siebie. Całował mnie delikatnie i powoli, ta chwila była cudowna, ale nie wiem czemu odwzajemniłam ten pocałunek, dałam się ponieść chwili? - Nie, nie Charlie, ty tego chciałaś. - przyznałam się w myślach i lekko odsunęłam od chłopaka, po czym spuściłam głowę. To nie miało być tak, a co jeśli ten pocałunek zniszczy nasze relacje, które zdążyliśmy zbudować przez tak krótki czas? Co jeżeli, to wszystko to po prostu sen? - Ale to na pewno nie sen, to podła rzeczywistość. - pomyślałam i spojrzałam na Niego. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek, a ja tak po prostu dałam mu nadzieję... Może to zły wybór, albo po prostu dramatyzuję. Raczej to drugie, bo dlaczego niby ludzie nie mogą spróbować? - Owszem, mogą. - Ale ja nie chce by cierpiał przeze mnie, gdy mi się 'odwidzi' to wszystko, ale nie mogę dopuścić do tego, nie pozwolę by ktoś tutaj przeze mnie został skrzywdzony, lub źle potraktowany, są wakacje i mam zamiar wykorzystać każdy dzień jak najlepiej, ku jego boku?
- Charlie? Żyjesz? - Harry pomachał mi ręką przed oczami i lekko uniósł swoje kąciki ust do góry, widać jednak było, że ten uśmiech nie jest szczery i, że chyba czegoś się obawia, a raczej myśli nad czymś głęboko.
- Tak, tak... - chciałam odejść na dół do reszty, jednak on mi nie pozwolił, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie na kolana, przytulając mnie przy tym.
- Charlie.. cokolwiek się będzie miało dziać... Ja i tak będę walczył o ciebie. - przytulił mnie ostatni raz, dosyć mocno i czule, a potem wstał i odszedł, jego postać znikła za drzwiami, a na dole było słychać tylko otwierające i zamykające się drzwi wejściowe.
- No to masz teraz swoje. - powiedziałam na głos, tak jakby do siebie i walnęłam się na łóżko, zakrywając przy tym twarz poduszką i głośno krzycząc. Coś czuję, że nie pooglądam z nimi filmów. Potem nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy, który był nie do wytrzymania. Zsunęłam się z łóżka i zeszłam na dół po jakieś proszki. Otworzyłam górną szafkę, do której dojście umożliwiło mi krzesło, nalałam wody i popiłam leki. Teraz tylko czekać aż zacznie działać. Jeśli jednak nie przestanie to nie pójdę na zajęcia, albo chociaż pojawię się na pierwszych a z następnych się zwolnię. Miałam jeszcze sporo czasu więc poszłam zobaczyć jak tam nasz ogródek. Gdy tam doszłam moje oczy dostrzegły od razu porozwalane narzędzia, szlauf na dachu i puste opakowania po nasionach, teraz już wiem jaką misję będą mieć chłopcy. Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę pokoju po to by się ubrać. Z szafy wyciągnęłam krótkie, dżinsowe spodenki, biała, luźną bluzkę do pępka i brązowe sandały. Założyłam to na siebie po czym skręciłam do łazienki, w której lekko się pomalowałam i zaplotłam warkoczyk. Po tych czynnościach skończyły mi się zajęcia, więc postanowiłam pójść do domku chłopaków obudzić ich, wyszłam przed dom i otworzyłam drzwi bez pukania. Udałam się na górę, nie wiedziałam który pokój jest czyj więc musiałam zgadywać, w którym mógł znajdować się Zayn. Otworzyłam drugie drzwi od schodów, weszłam w głębie pokoju i stanęłam nad łóżkiem. Zza kołdry wyłaniały się ciemne pasma włosów. - To musi być on. - pomyślałam i lekko zsunęłam z jego twarzy nakrycie. Nie myliłam się, to był Zayn, wyglądał tak słodko, że aż żal było go budzić, ale co tam. Wdrapałam się na łóżko i zaczęłam po nim mocno skakać.
- Dajże spokój Niall! - wysyczał, dalej chyba z zamkniętymi oczami.
- Ale to nie Niall, mam na imię Charlie. - ustąpiłam skakanie i ucałowałam go w policzek. - Trzeba wstawać, masz zajęcia. - dodałam, a on poderwał się do pozycji siedzącej.
- Charlie? Jak miło cię widzieć. - podarował mi też buziaka w policzek i mały uścisk. - Miła pobudka dzisiaj... - uśmiechnął się lekko. - Mam pomysł! Dawaj, powiedzmy wszystkim żebyśmy nie poszli na zajęcia.
- Dobrze! To najlepiej ich nie budźmy i tak zaśpią. - zaśmiałam się a potem Zayn wskazał miejsce obok siebie na łóżku, więc się tam położyłam. Długo rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Z nudów zaczęłam nucić jakąś wybraną piosenkę, a mulat znając melodię dołączył do mnie z wokalem. Po paru chwilach śpiewaliśmy razem całą część:

For you I'd write a symphony / Dla ciebie napisałbym symfonię
I'd tell the violin / Powiedziałbym skrzypcom
It's time to sink or swim / Że czas zatonąć lub płynąć
Watch him play for ya / Maszeruję i gram dla ciebie


For you I'd be (Whoah) / Dla ciebie byłbym
Runnin a thousand miles / Przebiegłbym tysiąc mil
Just get you where you are / Żeby się dowiedzieć gdzie jesteś
Step to the beat of my heart / Krok do bicia mojego serca


I don't need a whole lot / Nie potrzebuję tego wszystkiego
But for you I admit I / Ale dla ciebie potrzebuję
Rather give you the world / Wolałbym ci podarować cały świat
Or we can share mine / Ale możemy podzielić się moim


I know that I won't be the first one / Wiem, że nie mogę być tym pierwszym
Given you all this attention / Który poświęca ci swą całą uwagę
But baby listen / Ale kochanie, słuchaj


I just need somebody to love / Po prostu potrzebuję kogoś do kochania
I-I don't need too much / Nie potrzebuję zbyt wiele


Just somebody to love / Po prostu kogoś do kochania
(Somebody to love) / (Kogoś do kochanie)
I don't need nothing else / Nie potrzebuję nic innego
I promise girl, I swear / Obiecuję dziewczyno, przysięgam
I just need somebody to love / Po prostu potrzebuję kogoś do kochania


I need somebody I-I need somebody / Potrzebuję kogoś, ja-ja potrzebuję kogoś
I need somebody I-I need somebody / Potrzebuję kogoś, ja-ja potrzebuję kogoś


Everyday I bring the sun around / Każdego dnia przyprowadzałbym słońce
I sweep away the clouds / Wymykałbym się chmurom
Smile for me (Smile for me) / Uśmiechnij się do mnie (Uśmiechnij się do mnie)
I would take / Wziąłbym
Every second, every single time / Każdą sekundę, za każdym razem
Spend it like my last dime / Wydałbym jak ostatnie 10 centów
Step to the beat of my heart / Krok do bicia mojego serca


- Ej a może to będzie od dziś nasza piosenka? - zapytałam się Zayn'a, bo to chyba był dobry pomysł.
- Dobrze, świetny pomysł, ale może lepiej już pójdź, bo słyszę, że chłopacy się budzą, a jak nas zobaczą razem to będą wygadywać niestworzone rzeczy, a tego bym nie chciał. - posmutniał lekko, ale zaraz się już uśmiechnął i dał mi do zrozumienia, że później się widzimy, pożegnałam się z nim i wymknęłam z jego domku, zaraz już byłam u siebie, ale to co zobaczyłam nieco mnie zdziwiło.

***
Cześć.
Jej przepraszam, przepraszam, przepraszam. Miałam dodać coś w sobotę, a już jest sobota tydzień później :( normalnie, nie wiem jak to się stało. Napisałam rozdział ale komputer mi się wyłączył i wszystko się skasowało, co zdążyłam napisać, a miałam cały rozdział i lipa... :c
Ale już napisałam go od nowa i dodaję, w spóźnionym tempie, ale chyba ważne, że jest i mi wybaczycie.
Następny dodam znacznie szybciej, mam więcej czasu i w ogóle, czyli na plus i jest dobrze. Czyli powiedzmy, że rozdziały będę dodawać co 2-3 dni, ale to będzie też zależeć od ilości komentarzy - taki tam mały szantaż.
To do następnego.
A i każdy chyba wie, że piosenka 1D to była Gotta be you, a ta druga to od JB - Somebody to love :)

środa, 27 czerwca 2012

Od autora.

Cześć, przepraszam że tak długo nic nie dodaje ale po prostu nie mam czasu teraz, zaniedbałam trochę tego bloga, ale przyznaję się. Postaram się coś dodać w sobotę, jak już ogarnę te wakacje i w ogóle :) .
Nie bądźcie źli i mam nadzieje, że zrozumiecie.
Do napisania <3.

niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 5.

Tak, na ziemi leżał wibrator, nie wiem co się dzieje. Nawet nie wiem gdzie jestem, a to ciekawe. Podniosłam żelową rzecz z ziemi i udałam się z nią przed siebie w celu znalezienia jakiejś żywej istoty. Chodziłam tak w kółko, z góry na dół i z boku na bok, aż w końcu znalazłam się w salonie, gdzie ku mojemu zdziwieniu była piątka tych pajaców. Odchrząknęłam głośno, a oni się odwrócili.
- Mogę wiedzieć cz... - nie dokończyłam bo Zayn rzucił się całym swoim cielskiem na mnie i zabrał różową rzecz.
- Nie dotykaj tego! To moje. - wsunął to urządzenie pod sofę, a ja się dziwnie popatrzyłam. Bo kto normalny chowa takie rzeczy tam, ja bym schowała do szafki, albo szafy. - W ogóle co ty tu robisz?
- Masło z popcornu wpadło mi do oka i nic nie widziałam, no i poszłam przed siebie i zamiast do łazienki trafiłam tu i znalazłam tą rzecz, według mojego mniemania był to wibrator, ciekawa jestem po co ci on był, Zayn. - pokręciłam głową i już miałam wychodzić, ale Horan złapał mnie za nadgarstek.
- Powiedziałaś popcorn?
- No tak. Ale czemu się tak szczerzysz?
- On zawsze tak. - odparł Liam.
- Oglądałyście film?! I nas nie zaprosiłyście? - załamał się Louis.
- Właśnie! - krzyknął Niall.
Nie rozumiem ani nie ogarniam ich. Przecież byli na ognisku, chyba. Jakbym się nie mogła nacieszyć moim kochaniem - Kylie, tylko patrzeć na ich twarze, chociaż jedna była bardzo interesująca, ale cicho.  Popatrzyłam jeszcze na każdego po kolei i po krótkim zastanowieniu, postanowiłam zaprosić ich na film, do siebie.
- No to chłopaki i dziewczęta idziecie? Zapraszam na film. - odwróciłam się i machnęłam ręką na znak by poszli za mną.
- Gdzie widzisz tu jakąś dziewczynę? - rozglądał się Louis.
- Właśnie mówi do mnie. - On się odwrócił i spojrzał za siebie a potem przed siebie i na boki. - Ale ja tu nikogo nie widzę. - powiedział stanowczo.
- Tępy jesteś, o ciebie mi chodzi. - wytknęłam mu palec w klatkę piersiową, po czym się zaśmiałam.
- Tak się będziesz bawić? - poruszył śmiesznie brwiami. - To zgoda.
- Ale o co ci chodzi? - spojrzałam na niego niepewnie, ale po chwili zlałam na to i pobiegłam do swojego domku, zorientowałam się, że pan marchewka biegnie za mną. Szybko musiałam znaleźć jakąś kryjówkę. Ruszyłam do pokoju Kylie. Chwilę stałam jak wryta i patrzyłam się w głąb pokoju. Buzia mi się uchyliła, ale szybko ją zamknęłam i otrząsnęłam się. - Idiotko masz się schować. - pomyślałam i wsunęłam się pod łoże mojej przyjaciółki.
Czekałam i czekałam, nikt mnie nie znalazł. Przez ten czas zdążyłam zjeść trzy paczki żelek Kylie, które leżały pod łóżkiem. Nagle usłyszałam jak drzwi się uchylają, wyjrzałam z lekka, by zobaczyć kto to. Zobaczyłam białe conversy za kostkę, więc to chyba nie był Lou, bo on dzisiaj miał takie różowe tenisówki. Złożyłam ręce jak do modlitwy i prosiłam człowieka z nieba o to by nikt mnie nie znalazł. Chciałam żeby pomyśleli, że zaginęłam.. ooo to jest dobra myśl. Przetarłam ręce o siebie, ale ten ktoś wsunął się pod łóżko obok mnie, był to nie kto inny jak Harry.
- Debilu, przez ciebie mój zacny plan nie wypalił! - udawałam zezłoszczoną.
- Spokojnie. - uśmiechnął się. - Louis chce cie zabić, a ja przyszedłem cię uratować. Kumasz? To będzie tak jak z tym księciem na białym koniu. - mówił i pokazywał coś rękami w górze.
- Śmieszny jesteś? - zaśmiałam się. - Nawet przystojny nie jesteś. - syknęłam i spojrzałam na niego.
- Nie jestem? - chciał się podnieść, ale przywalił głową o spód łóżka. - To przez ciebie zołzo. - złapał się za głowę i rozpaczał.
- Ale taka prawda. - śmiałam się dalej, nie zwracając uwagi, że go coś boli. - Biedactwo. - dodałam z nutką ironii.
- Jesteś podła. - wygiął usta w podkówkę i złapał mnie za nadgarstki. - Teraz mi nie uciekniesz. - zrobił cwaniacką minę. - Mam pomysł, rzucę cię na pożarcie pasiastemu.
- Ok, ja się nie boję. - spoważniałam. - Z tobą też się mogę bić, chyba że wymiękasz, albo wymigasz się tym, że dziewczyn się nie bije.
- Nie uderzyłbym cię nigdy. - popatrzył się w moje tęczówki i słodko się uśmiechnął. Czy ja powiedziałam słodko? O nie, nie, nie, uśmiechnął się paskudnie. W ogóle co ja mówię, sama się gubię we własnych myślach, czy wszystko ze mną ok? Pokręciłam lekko głową i wydostałam się spod łóżka. Wstałam na równe nogi i wpadłam na pasiastego. Pisnęłam najgłośniej jak umiałam i uciekłam. Zbiegłam po schodach, zostawiając loczka z tym wściekłym psem. Skręciłam w stronę kuchni, chciałam przebiec obok lodówki, ale ktoś ją otworzył nagle, a ja nie zdążyłam zahamować i przystrzeliłam w nią z placka.
- Boże, Charlie nic ci nie jest? Przepraszam cie najmocniej. - Niall uklęknął przede mną, by pomóc mi wstać. Ale jakoś się tak złożyło, że mnie przytulił. - Przepraszam. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam to.
- Nic się nie stało, na prawdę, ale głowa mnie boli trochę. - złapałam się ręką za czoło i syknęłam. Niall wyciągnął kostki lodu z zamrażalnika i przyłożył mi je do czoła. - Dziękuję. - posłałam mu uśmiech i podniosłam się z podłogi.
- Ej późno już trochę, a jutro rano mamy zajęcia. - wtrąciła się Kylie. - Jak chcecie możecie tu spać. - dodała.
- Chcemy. - powiedział za wszystkich Zayn.
- To postanowione. - odrzekłam. - To ja idę do siebie, dobranoc! - pożegnałam się i ruszyłam w wyznaczony wcześniej cel - mój pokój. Nawet się jeszcze nie rozpakowałam, trudno. Jutro to zrobię, mam nadzieję. Nie poszłam się umyć nawet, tylko ściągnęłam z siebie ciuchy i wskoczyłam pod kołdrę.

Nie mogłam zasnąć, w domu było cicho, nawet za bardzo, więc wszyscy już poszli spać. Ciągle mam w głowie obraz Hazzy jak się na mnie patrzy lub uśmiecha. Nie wiem dlaczego to robi, ale chce się dowiedzieć. Mam szpiega, którego wynajmę za małą opłatą jedzenia, świetny pomysł. Wierciłam się z boku na bok, co chwilę poprawiając kołdrę. Sięgnęłam pod poduszkę po mój telefon, była 3 nad ranem i oprócz tego dostałam wiadomość, którą od razu przeczytałam.
,,Śpisz? Bo ja się boję tu samemu spać, nie pytaj dlaczego i czy mogę wpaść do Ciebie? - Harry''
Tak czy nie? Co odpisać? Ciągle się zastanawiałam, no ale czy nie może pójść do Louis'a? Mój pech, postanowiłam się zgodzić, co mi tam.
,,Pewnie, że możesz.''
Nacisnęłam wyślij i po kilku sekundach zobaczyłam, że dostarczono, więc postanowiłam udawać, że śpię gdy już tu przyjdzie. Odwróciłam się na bok i zamknęłam oczy. Usłyszałam, że po cichu drzwi się otwierają, czyli to znak, że człowiek podobny do tego leniwca z Epoki Lodowcowej się zbliża. Położył się obok mnie jak niby nigdy nic. Czułam na ramieniu jego ciepły oddech, aż mnie ciarki przeszły. Nagle dźgnął mnie palcem w żebra, a ja się odruchowo poruszyłam, co spowodowało, że moje udawanie legło w gruzach.
- To bolało. - odparłam niemalże po cichu.
- Przepraszam i przepraszam też za to, że tu przyszedłem ale Louis naopowiadał mi strasznych historii i boję się spać samemu. - To wyjaśnia wszystko, dlatego nie poszedł do pasiastego. Odwróciłam się w jego stronę i nie wiem dlaczego popatrzyłam się w jego oczy, były takie piękne, lśniły w tej ciemności... Charlie opanuj się! - jakiś głos mówił mi, był to chyba aniołek, za to drugi - diabeł, podpowiadał mi żebym w nich utonęła, co chyba było możliwe. Zaczęłam jednak błądzić wzrokiem po jego twarzy, analizowałam każdą najmniejszą część.
- Czemu nie śpisz? - zapytał i przerwał mi moje przemyślenia.
- Sama nie wiem, a ty jesteś jak baba. - zaśmiałam się z niego, a on udał obrażonego. - słodka baba. - dodałam i uderzyłam go lekko z pięści w ramię.
- Uważasz, że jestem słodki? A tak w ogóle to przekonałem Louis'a by ci nic nie zrobił - położył się na plecach i uśmiechnął pod nosem, ja za to zapaliłam lampkę, by lepiej go widzieć.
- Dziękuję i na prawdę tak uważam, może jesteś mega denerwujący, ale i też słodki. -  poprawiłam sobie kołdrę. - A teraz wybacz, ale idę spać, dziś rano są zajęcia, Stylesowych. - dodałam z uśmiechem, zgasiłam lampkę i zamknęłam oczy.
- Stylesowych sobie życzysz? Ok to ja sobie życzę, Maysonowych. - zaśmiał się i po chwili przytulił się do mnie, co mnie nieco zdziwiło.
No nic Charlie, co jeśli jesteś na niego skazana? - Na to pytanie odpowiem sobie rano, a teraz śpij już. - pomyślałam i tak też zrobiłam, zamknęłam oczy i po kilku minutach już spałam, w objęciach lokowatego.

Ze snu wyrwał mnie wnerwiający dźwięk mojego budzika. Wyłączyłam go i chciałam wstać ale coś mi nie pozwoliło, przypomniałam sobie, że nie spałam sama. Zabrałam powoli ręce Harry'ego z mojego ciała i stanęłam na równe nogi. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale to normalne. Zorientowałam się, że spałam w samej bieliźnie.. trochę mi głupi. Była godzina 7:30 więc spokojnie zdążę. Z walizki wzięłam ciuchy i kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Wzięłam letni prysznic, ubrałam się w to KLIK, śmiałam się sama z siebie z tej szykownej bluzki. Podkreśliłam oczy tuszem a policzki potraktowałam lekko pudrem. Włosy związałam w niesforny koczek.
Zeszłam na dół i z nudów zrobiłam dla wszystkich śniadanie. Przygotowałam stół i talerze dla wszystkich. Nikt jeszcze nie wstał a była 8:00. Nieprzyjemna pobudka nic im nie zrobi. Wyjęłam patelnie, łyżkę i ruszyłam na górę. Idąc korytarzem waliłam ino dudniło. Wszyscy zerwali się i wyszli z pokojów.
- Czyś ty oszalała? - warknął Liam.
- Jest 8:00 a za godzinę są zajęcia, więc... wiecie. - odparłam i zeszłam dół. Reszta pognała za mną, a najszybciej Niall który najwyraźniej poczuł naleśniki. Usiedliśmy do stołu i miło było popatrzeć jak każdy się nimi zajada.
- Kobieto, ty będziesz moją żoną, robisz najlepsze naleśniki na świecie. - zaśmiałam się z wypowiedzi blondaska, a on cmoknął mnie w policzek. - To za te naleśniki. - dodał.
- Cieszę się, że chociaż ci smakuje. - nacisnęłam na słowo ,,ci''.
- Ale nam tez smakuje! - wszyscy zaczęli się koło mnie zbierać i obdarowywać całusami w policzek, oprócz Harry'ego, który pocałował mnie w kącik ust. Znów się zdziwiłam, znów się na mnie patrzył, ale mniejsza o to, chcę iść już na zajęcia. Wstałam od stołu i wyszłam z domku bez wiedzy nikogo. Postanowiłam pójść tam wcześniej, wzrok loczka krępował mnie.
Gdy podeszłam do większego czerwonego domku, zobaczyłam, że nie tylko ja jestem rannym ptaszkiem. Oprócz mnie były 2 dziewczyny i 1 chłopak. Postanowiłam zagadać.
- Cześć! Też czekacie na zajęcie ze śpiewu? - odparłam ciepło.
- Tak. - odpowiedziała mi jakaś szatynka. - Jestem Amy, miło mi.
- A ja Charlie i mi również miło. - podałam jej rękę a ona przedstawiła mi resztę. Na pierwszy rzut oka wydaję się być miła, ale jeśli spojrzeć na jej wygląd, nie odpowiadał mi. Duży biust, krótka spódniczka, mocniejszy makijaż i szpilki. Kto do jasnej ciasnej chodzi tu, na obozie w szpilach? Mina mi zrzedła i usiadłam pod drzwiami wejściowymi na salę.
Wyjęłam z kieszeni telefon i włączyłam jakąś grę. Wciągnęła mnie, lecz nauczyciel kazał mi się przesunąć.
- No za chwilę! Ja tu próbuję przejść 34 poziom! - warknęłam do niego i wróciłam do grania.
- Przepraszam, ale ja chcę wejść na salę.
- Ja też przepraszam, ale chcę przejść ten poziom! - niemalże krzyknęłam a facet się wkurzył, reszta tylko śmiała się jak nienormalni. Minęło parę minut, zapisałam grę i wstałam. - Proszę.
- Dziękuję, a teraz wszyscy na zajęcia! - powiedział już lekko zdenerwowany.
Podszedł do mnie Niall i złapał pod rękę.
- Co to w ogóle za akcja była? - mówił do mnie przez śmiech, którym mnie zaraził.
- Ciekawa była ta gra, no co! - uśmiechnęłam się prosto w jego twarz, a on to odwzajemnił.
Krzesła były poustawiane w kółko, więc zajęłam jedno z nich, obok mojego pierwszego boku usiadł Zayn, a przy drugim ta Amy, trochę dalej siedział Hazza i namiętnie się w nią wpatrywał, czyżby upatrzył sobie nowy cel? Być może. Nie będę sobie zawracać głowy taką sprawą, mam ciekawszą rzecz, po powrocie wezmę się za zrobienie ogródka pod domkiem, Louis na pewno mi pomoże z marchewkami. Uśmiechałam się sama do siebie, co chyba zauważył Zayn.
- Dlaczego się tak uśmiechasz co? - poruszył śmiesznie brwiami, na co ja zachichotałam.
- Chcesz mi pomóc w robieniu ogródka po zajęciach? Przez to się uśmiecham, super pomysł nie? Louis będzie mógł wyhodować swoje marchewki.
- Pomogę, pomogę. - objął mnie jednym ramieniem i już tak siedzieliśmy, nie wiem dlaczego. Czuję, że z nich mogą być nieźli przyjaciele.
Na środek sali wszedł nauczyciel, od razu skarcił mnie wzrokiem i kazałam jako pierwszej się przestawić.
- To tak, nazywam się Charlie Mayson i mam 17 lat, gram na gitarze i śpiewam, dlatego też tutaj jestem. W wolnych chwilach pisze piosenki, wiersze. Wystarczy czy mam dodać coś jeszcze? - popatrzyłam się na wszystkich zebranych, a oni skinęli głowami, że starczy, następny miał być Zayn.
- Ja jestem Zayn Malik, mam 19 lat, a reszta to tak sama jak u mojej przyjaciółki. - uśmiechnął się do mnie i każdy następny po kolei się przedstawiał. Powiedział przyjaciółka? Zna mnie przecież zaledwie 2 dni, może już się przekonał co do mnie?
Przez resztę zajęć każdy sam albo z kimś w parze miał zaśpiewać kawałek piosenki. Zayn zaproponował mi duet, ja za to wybrałam piosenkę - Something About The Sunshine, zgodził się i poszliśmy na pierwszy ogień.
Zayn śpiewał w momentach Christopher'a, a ja w momentach Anny. Nie wiem skąd ale znał wszystkie jego kwestie, w sumie to dobrze. Gdy doszliśmy do refrenu złapaliśmy się za ręce i patrzyliśmy się ciągle na siebie. Trzepotał rzęsami jak mała dziewczynka, co spowodowało u mnie śmiech, który było słychać przy moim śpiewie. Wyłączyli nam piosenkę na co się wkurzyliśmy, bo jak to powiedział mulat było fajnie.
Reszta zajęć dzisiaj minęła miło, bo na każde chodzę z Zayn'em, szkoda, że Kylie jest w innej grupie, oj szkoda. Na zajęciach tanecznych do mnie i Zayn'a dołączył się Niall, ucieszyło nas to. Na przerwie usiedliśmy sobie na ławce i namiętnie spoglądaliśmy w stronę Styles'a, bawiło nas to, gdy patrzył się na jej biust robił się cały czerwony, a gdy już chciał do niej zagadać to ona go spławiała.
- Biedny Harry. - powiedziałam przez śmiech, a chłopcy mi przytaknęli.

Po zajęciach do domku wracałam z 4/5 1D i Kylie, jedynie loczka gdzieś wywiało. Poszedł pewnie na podryw panny Amy. Powiedzieliśmy reszcie o planie z ogródkiem, każdy poszedł się przebrać w coś luźniejszego. Ustaliliśmy, że ja i Louis załatwimy narzędzia. Wcześniej zorientowałam się, że przy stołówce jest schowek i może tam coś będzie, powiedziałam o tym Lou i udaliśmy się w tamtą stronę. Wkradliśmy się do pomieszczenia i ku naszemu szczęściu wszystko było. Pasiasty wziął grabki, łopatę, a ja mniejszą łopatkę i konewkę, na szyje zarzuciłam sobie szlauf a do kieszeni schowałam nasiona.
- Wyglądasz jak jakiś potwór. - zaśmiał się i kazał mi się chować za krzakami. Nikt nie mógł nas zobaczyć, że kradniemy narzędzia, które będą nam potrzebne do nielegalnego stworzenia ogródka.
- Wiesz co, dziękuję. Chodź szybciej bo mi ciężko. - pogoniłam go i po paru minutach byliśmy na miejscu. Śmiali się ze mnie, bo jakby inaczej, gdy się opanowali pomogli ściągnąć ze mnie ten wąż. Zayn miał kopać, Niall miał skosić trawę ręczną kosiarką, która stała przy ich domku, Louis przygotować nasionka, Liam przynieść wodę i podłączyć węża do kranu, a ja z Kylie załatwić muzykę, by nam umiliła czas. Tak też zrobiliśmy, otworzyłyśmy okno w kuchni które było przy ogródku i podłączyłyśmy głośniki do laptopa. Specjalnie puściłyśmy piosenki chłopaków.
Wróciliśmy do nich, a oni już sapali ze zmęczenia, ciągle coś krzyczeli:
- Jeść! - krzyczał Niall.
- Wody! - błagał Zayn.
- Zabierzcie te łyżeczki! - wtrącił się Liam, na co reszta odparła śmiechem. Zayn wykonał ostatni ruch łopatką, ale dało się usłyszeć, że na coś natrafił, na coś bardzo twardego i metalowego. Zebraliśmy się wokół dziury.
- A może to skarb Jack'a Sparrow'a? - wypalił Niall.


***
Nie jestem zadowolona z rozdziału, jest długi, ale i też strasznie nudny! Ugh.. obiecuję poprawę w następnym :D
Dziękuję za komentarze i cieszę się, że ktoś to czyta :) 
Kurcze zwiesili mi już 2 raz twittera -.- , więc jak ktoś chce to mogę go informować o nowych rozdziałach na gg, bo na tt nie mogę.
GG - 41420545.
Do następnego :D

Piosenki:
1. Christopher Wilde - Something About The Sunshine.

czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 4.

Spoglądałam na chłopaków nadal nie znajomych mi. Jeden ciągle patrzył się na mnie, ale w końcu spuścił ze mnie swój wzrok i przeniósł go tam gdzie pozostali, na naszą gwiazdę - Kylie. Jestem ciekawa co znów odwaliła. Postanowiłam zapytać.
- Ale, że? Co ona? - patrzyłam raz to na przyjaciółkę, raz to na nich.
- To ona! To ty miałaś frytki włożone w każdy zakamarek twarzy! - jeden z nich zaczął się przerażająco śmiać, a reszta nie wiedziała o co chodzi.
- Aaaa. Wiecie co ja się do niej nie przyznaję. - Odsunęłam się od niej na trzy kroki i po chwili uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Co?! - wrzasnęła. - Ty do mnie? - znów, po raz setny zaczęła odstawiać ten sam numer, otóż pamiętacie jak wepchnęła sobie palec w oko by się rozpłakać? Teraz było tak samo, westchnęłam i przytuliłam ją do siebie. - No przecież żartowałam, kochaniutka. - Otarłam jej łzy i kontynuowałam swoją wypowiedź. - Nie umiem się na ciebie gniewać a co dopiero nie przyznawać, przecież wiesz i kocham cię. - dałam jej buzi i pogłaskałam po policzku, po chwili sztucznie się uśmiechnęłam.
- My tu dalej jesteśmy, halo? - odezwał się ten pasiasty, bo miał białą koszulkę na sobie w czerwone paski. Puściłam brunetkę i popatrzyłam na niego.
- A tak, zapomniałam. - zaśmiałam się.
Każdy patrzył się na siebie na zmianę i do tego panowała krępująca cisza. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Myślałam i myślałam i wywnioskowałam, że jestem głodna. Pogłaskałam się po brzuchu i posmutniałam.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę zjeść marchewkę. - zadowolona odwróciłam się na pięcie i udałam się w stronę stołówki. Wtem ktoś złapał mnie za nadgarstek. - Co znowu? - zatrzymałam się zerknęłam przez ramie któż to taki.
- Lubisz marchewki? - odwróciłam się do chłopaka i popatrzyłam na jego ucieszoną buzię. Miał szeroki uśmiech i iskierki w oczach. - Lubisz? Bo ja kocham! - krzyknął i pocałował mnie w policzek. - Jestem Louis, Louis Tomlinson. - podał mi swoją dłoń.
- Też je kocham. - uśmiechnęłam się promiennie. - Ja jestem Charlie, Charlie Mayson. - ucałowałam jego dłoń i zaczęłam pękać ze śmiechu. - Tak w ogóle za co był ten buziak w policzek?
- Za to, że jesteś panią marchewką, tak jak ja panem. - zaśmiał się i puścił mój nadgarstek. - I pragnę przedstawić ci moich poddanych, o ile już ich nie znasz.
- Skąd mam ich znać? Ja ich pierwszy raz na oczy widzę. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Nie znasz? - zdziwił się. - Jak to? - dopytywał a z razem z nim reszta.
- Nie znasz mnie? Boskiego Zayn'a Malik'a? - zatrzepotał rzęsami a ja się zaśmiałam.
- Nie. Zupełnie nie. Mówiłam, że pierwszy raz was widzę, więc może Louis przedstaw swoich poddanych. - pokazałam na nich palcem. Wiem, że palcem nie ładnie pokazywać, ale cóż.
- Ok siostra. - odparł tym swoim piskliwym głosikiem. - To tak, to jest Niall. - wskazał na blondyna. - Zayn to ten z czarnymi włosami. - gdy to powiedział mulat pomachał mi jak mała dziewczynka otwierając przy tym buzię, widok był komiczny więc zaczęłam się śmiać. - Liam, to ten w koszuli w kratkę, a i nasz tatuś. - powiedział przez zęby i kontynuował. - A to nasz flirciarz Harry. - wskazał na chłopaka o bujnych lokach i zielonych oczach. - No i zarazem mój chłoptaś, zastępca mojego tronu, bo reszta to poddani jak już mówiłem. - odparł z dumą.
- Miło mi was poznać. - na mojej twarzy zagościł po raz już kolejny uśmiech. - Ja jestem Charlie, a to moja przyjaciółka Kylie. - zerknęłam na nią a ta stała i wpatrywała się na blondyna. Zrobiłam dziwną minę i wróciłam do mojej wypowiedzi. - No to Kylie mamy przystojnych sąsiadów a i widać, że już się ślinisz na widok tego oto uroczego blondyna. - Ona za to momentalnie się na mnie popatrzyła i zamknęła buzię i przywaliła mi z pięści w ramię. Chłopacy na słowo ,,przystojnych'' podrapali się odruchowo to w głowę, to w bark, to w inną część ciała.
- Serio uważasz nas za przystojnych? - zapytał lokowaty nieśmiale.
- Oh Harry, przecież to oczywiste, że tak uważa. - westchnął i przekręcił teatralnie oczami Zayn, na co reszta się zaśmiała.

Siedziałyśmy z Kylie w naszym domku i ćwiczyłyśmy piosenkę na dzisiejszy wieczór. Nasza próba wychodziła za każdym razem świetnie. Piosenka była prosta jeśli chodzi o śpiew, no i co chwilę wymyślałam jakiś dziwny układ taneczny.
Po skończonych przygotowaniach spojrzałam na zegarek.
- Dobra czas się zbierać. - powiedziałam. - Gdzie masz te ciuchy?
- A ciuchy. - podrapała się po głowie. - Yyy.. nie pamiętam. - odparła.
- Jak to?
- Tak to. - ucichła. - Ale mam kolejny pomysł! - odwróciła się i podbiegła do swojej walizki i zaczęła w niej grzebać. Wyciągnęła jakąś reklamówkę i podeszła z nią do mnie.  - Skoro taka piosenka i do tego widziałam w filmie co było w jej trakcie, tzn jakie stroje, wiem nie są podobne ale... - podała mi stanik zrobiony z połówek kokosów, oczywiście były sztuczne i różową spódniczkę zrobioną z kwiatów. Dla siebie miała to samo, tylko że spódniczka była niebieska. Zastanawiałam się po jakiego ona to tu przywiozła.
- Ciebie pogrzało, ja w tym nie wyjdę.
- Nie masz wyjścia. - wybuchła śmiechem i rzuciła we mnie szlafrokiem. - Jak się przebierzesz to okryj się nim, a ja już ci tłumaczę co i jak. - zaczęła mówić mi na ucho przebieg naszego występu.

Ludzie zbierali się pod sceną, w sumie obozowiczów miało być 40 więc publika wielka, nie ma co. Patrząc się na nich wszystkich stwierdziłam, że jest więcej chłopaków niż dziewczyn. - Niech to szlag. - pomyślałam i przywaliłam sobie w czoło z placka. Publika już chyba zeszła się cała bo miejsca były pozajmowane. Zrobiłam kilka głębokich wdechów, tremy nie miałam, ale te stroje... Nagle z głośników dało się usłyszeć głos według mnie prowadzącego ten obóz.
- Witam was wszystkich! Cieszę się, że w tym roku jest tu tak wspaniała młodzież. - Publika się zaśmiała ale w pozytywnym znaczeniu. - No dobra, nie będę przedłużać, bo to zbędne. Zaczynamy! - zszedł ze sceny, a na niej po chwili pojawiła się dziewczyna, która na początek zaśpiewała spokojną piosenkę.

- La la la That's why I love you. - z jej ust wydobył się ostatni wers piosenki. Publika zaczęła jej klaskać dosyć głośno, inni gwizdali i w ogóle. Ukłoniła się i zeszła ze sceny.
- A teraz nasze gwiazdy wieczoru. - zaśmiał się prowadzący i wskazał ruchem dłoni, że mamy zaczynać, szybko się stamtąd zmył a my stałyśmy w szlafrokach na scenie. Z głośników wydobyły się pierwsze melodie piosenki.
- Here we go everybody!  - krzyknęłam do mikrofonu i się uśmiechnęłam.
Kylie zaczęła śpiewać pierwszą zwrotkę, kołysząc przy tym lekko biodrami i robiąc dziwne ruchy rękami.

You get the limo of out front / Masz limuzynę, z przodu
Hottest styles, every shoe, every color / Najgorętsze style, każdy but, każdy kolor
Yeah when you're famous it can be kinda fun / Tak, kiedy jesteś popularny może być zabawnie
It's realy you but no one ever discovers / To naprawdę ty, ale nikt tego nie wie


Skończyła a z moich ust wydobyły się dwa wersy:

In some ways you're just like all your friends / Czasami jesteś jak większość twych przyjaciół
But on stage you're a star / Ale na scenie jesteś gwiazdą

Po tych słowach ściągnęłyśmy szybko szlafroki i wyrzuciłyśmy je przed siebie. Louis którego zauważyłam blisko sceny leżał na ziemi i turlał się ze śmiechu. Razem przyłożyłyśmy mikrofony do ust i śmiesznie tańcząc dalej śpiewałyśmy.

You get the best of both worlds / Masz najlepsze z obu światów
Chill it out, take it slow / Zrelaksuj się, wrzuć na luz
Then you rock out the show / Potem daj czadu na show
You get the best of boths worlds / Masz najlepsze z obu światów
Mix it all together / Zmiksuj wszystko razem
And you know that it's the best of both worlds / I wiedz, że to jest najlepsze z obu światów

Nadeszła kolej na moją solówkę w drugiej zwrotce. Wzięłam szybko głęboki wdech, a potem wydech, przeleciałam oczami po publiczności i zobaczyłam Louis'a jak pokazuje mi, że trzyma kciuki. Uśmiechnęłam się, ale on znów położył się na ziemie i zaczął się śmiać jak nie opentany.

You go the movie premiers (was that Orlando Bloom?) / Idziesz na premierę filmu (czy to Orlando Bloom?) - przy tym wskazałam palcem na Zayn'a a ten zaczął skakać jak mała dziewczynka, która dostała swoją wymarzoną lalkę. Dosyć często okazywał radość jak małe dziecko.
Hear your songs on the radio / Słyszysz swoją piosenkę w radiu
Livin' two lives is a little weird / Życie podwójnym życiem jest trochę dziwaczne 
But school's cool 'cause nobody knows / Ale w szkole jest świetnie, bo nikt nie wie


Teraz Kylie zaśpiewała dwa wersy przed refrenem i zakończenie:

Yeah you get to be a small town girl / Tak, jesteś dziewczyną z małego miasta
But big time when you play your guitar / Ale to wielki czas gdy grasz na swojej gitarze


Pictures and autographs / Zdjęcia i autografy
You get your face in all the magazines / Twoja twarz we wszystkich magazynach
The best part is that / Najlepszą częścią
You get to be whoever you wanna be / To bycie tym kim chcesz być


Potem znowu zaśpiewałyśmy refren i powoli nadchodził koniec piosenki. Melodie piosenki zrobiły się wolniejsze, a my powoli rękami wykonywałyśmy taniec hula zbliżając się w przód sceny, śpiewając przy tym wolniej:

You get the best of both worlds / Dostajesz to co najlepsze z obu światów


Muzyka przyspieszyła a my śmiesznie podskoczyłyśmy i zaczęłyśmy się już do reszty wygłupiać, śpiewając przy tym ostatni raz refren. Na koniec Kylie powiedziała ostatni wers, taki jak powyżej. Odetchnęłam z ulgą, że już koniec i z uśmiechem ukłoniłam się z Kylie po czym zeszłyśmy ze sceny.

Za kulisami czekali chłopacy, a gdy nas zobaczyli wybuchli śmiechem.
- Że niby dlaczego się śmiejecie? Mam coś na twarzy? - popatrzyłam się na nich spod byka.
- Nic nie masz, po prostu ten występ był genialny. - stwierdził Harry.
- Dziękujemy. - Kylie powiedziała w swoim i moim imieniu.
Wzruszyłam ramionami i szybko pobiegłam do domku się przebrać. Wrzuciłam na siebie tenisówki, krótkie spodenki i miętowy top, po czym biegiem wróciłam do reszty. Gdy podchodziłam pod scenę zauważyłam, że teraz śpiewają moi sąsiedzi. Przyznam mieli cudne głosy, ale z choreografią było gorzej. Zaśmiałam się po cichu i dalej wsłuchiwałam się w piosenkę. Nagle do głowy wpadł mi refren. To była ta sama piosenka, której słuchałyśmy z Kylie w aucie. Te słowa ,,Oh oh oooh oh so put your hands up''. Wszystko było już jasne dla mnie i wiem kim byli, sławnymi osobami, których nazwy zespołu nie znałam, ale co tam.

Po dwóch minutach zeszli ze sceny i udali się w moim kierunku, a za nimi szła Kylie. Jak na nią patrzyłam widać było, że kleiła się do Niall'a, może jej się spodobał? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Chłopcy przybijali sobie piątki, pewnie na znak, że im się udało. Pogratulowałam im z uśmiechem. Zmierzyłam wzrokiem lokowatego od stóp do głów, bo ciągle się na mnie gapił. Postanowiłam zabrać go w ustronne miejsce (bez skojarzeń).
- Ej ty, burza loków chodź na chwilę. - pociągnęłam go w jakąś stronę odległą od reszty.
- No przyszedłem na chwilę. - powiedział z triumfalnym uśmiechem.
- Pajac! - zaśmiałam się. - A tak do rzeczy, czemu się tak na mnie patrzysz?
Chłopak się zamyślił, ale po chwili ocknął widać było, że nad czymś głęboko myśli, tylko nad czym?
- Charlie, bo to było tak.. - zatrzymał się, ale kontynuował. - Jeszcze przed obozem przechodziłem obok domu dziewczyny i postanowiłem podejść bliżej, tzn aż pod okno, śpiew tej osoby mnie tam przyciągnął, patrzyłem na nią uważnie, podglądywałem, tak. Ale gdy miała zamiar podejść do okna uciekłem, widząc jak płacze. I dzisiaj w pierwszy dzień obozu, też usłyszałem ten sam głos, wyjrzałem przez okno i zobaczyłem tą samą dziewczynę czyli ciebie, znów płaczącą, nie ukrywam piosenka u mnie też wywołała łzy, ale u ciebie chyba z innego powodu. - skończył i popatrzył mi się nieśmiało w oczy.
- Ja nie chcę rozmawiać o tym dupku.. - westchnęłam. - To przeszłość. Ale dlaczego się tak na mnie patrzysz? - usiadłam sobie na trawie, a on widząc to zrobił to samo.
- Bo.. bo masz cudowne oczy. - spuścił głowę, chyba najwidoczniej się zawstydził. Przysunęłam się do niego bliżej i uniosłam jego głowę. Miał zarumienione policzki, co było bardzo urocze.
- Nie wstydź się. - uśmiechnęłam się do niego szczerze.
- Dobrze. - odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie szybko w policzek po czym gdzieś zniknął.
- Ninja normalnie. - odparłam sama do siebie i wstałam otrzepując przy tym tyłek z kurzu, który przeniosła na mnie trawa (?). Jestem nienormalna.

Przyjaciółka mnie znalazła i razem wróciłyśmy do domku. Nie chciało nam się iść na ognisko, więc postanowiłyśmy zrobić sobie maraton filmowy, w czym głównym gatunkiem filmu miał być horror.
Poszłam zrobić popcorn, nawet nie wiem skąd się tu wziął, widocznie Kylie zrobiła zakupy na zapas. Włożyłam go do mikrofalówki i czekałam aż się zrobi. Kukurydza strzelała a ja za każdym strzałem lekko podskakiwałam jakbym dostawała za każdym razem kulką z pistoletu.
Zaniosłam popcorn do pokoju gdzie brunetka już czekała.
- To co oglądamy? - popatrzyłam się w ekran telewizora.
- To! - pokazała palcem na płytkę, którą trzymała w ręku i włączyła film.
Horror leciał w najlepsze, na początku śmiałam się z niego, aż w końcu dostałam popcornem od Kylie w twarz a masło z niego otarło mi się o oko. Wstałam i nic nie widząc bo cały czas przecierałam oczy, udałam się do łazienki, ale nie trafiłam bo znalazłam się w zupełnie innym miejscu. Dotknęłam nogą czegoś miękkiego żelowego...
- Co do cholery? - zabrałam ręce z twarzy i popatrzyłam się pod nogi, nie byłam u siebie, a na ziemi leżało coś różowego. - Wibrator?!


***
Cześć wszystkim :D Mamy 4 rozdział, z którego jestem zadowolona, chyba.
Dzięki za komentarze, to one motywują mnie do tego by dalej pisać, chociaż wiem, że mam dla kogo ;)
Kocham was, haha <33
Do następnego :*

Piosenki:
1. Avril Lavigne - I Love You
2. Hannah Montana - The Best Of Both Worlds

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 3.

Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, była 11:00. Szybko zeskoczyłam z łóżka i zeszłam na dół by zrobić śniadanie. Za dwie godziny miałyśmy już być w drodze na obóz. Z lodówki wyciągnęłam potrzebne produkty, z których zrobiłam kanapki. Posprzątałam po sobie i położyłam talerz z jedzeniem na stole. Postanowiłam pójść obudzić śpiącą królewnę.
Wskoczyłam na jej łóżko i zdarłam z niej kołdrę, skacząc przy tym po łóżku najmocniej jak umiałam.
- Wstawaj! - wrzasnęłam prosto do jej ucha, a ona przytuliła się do moich nóg, powodując to iż spadłam z łóżka na podłogę. - Nie jesteś spakowana. - dodałam.
- Co?! - jej głos uniósł się tak głośno, że musiałam zatkać uszy.
- No nie jesteś spakowana. - poczochrałam jej włosy i udałam się w stronę drzwi. - Na dole jest śniadanie,  jak zjemy pojedziemy do ciebie, a ty się spakujesz. - odparłam i zeszłam na dół. Przysiadłam się do stołu obok ściany i szybko zjadłam trzy kanapki, które popiłam sokiem pomarańczowym. 
Wstałam od stołu i skoczyłam do pokoju po wczoraj przygotowane ciuchy, z którymi udałam się do łazienki. Ogarnęłam twarz i włosy po czym się przebrałam. Zerknęłam na koniec w lustro i uśmiechnęłam się pokazując przy tym kciuk ku górze, na znak że jest ok. 
Gdy zeszłam po raz kolejny na dół, Kylie była już gotowa. Nie odezwałam się słowem tylko zabrałam kartkę z drukarki i zaczęłam pisać:
Tato...
Nie gniewaj się za to co właśnie robię, ale chyba tak musi być.
Nie martw się o mnie. Masz i tak dużo na głowie. O mnie zapominasz.
Odpoczniemy od siebie, dobrze nam to zrobi. 
Jadę na obóz. 
Charlie x.

Sięgnęłam po walizkę, którą wcześniej Kylie zniosła na dół i udałam się do auta. Pogoda była piękna, słońce świeciło, a na niebie nie było widać żadnej chmurki. Westchnęłam i przekręciłam kluczyk w stacyjce, po czym odjechałam, udając się w stronę domu mojej przyjaciółki.
Kylie otworzyła batonika i zaczęła go jeść, tak że nakruszyła nim wszędzie.  Wnerwiona włączyłam muzykę głośniej by nie słyszeć jak mlaska, lecz to nic nie dało.
- Możesz jeść trochę ciszej? A potem to posprzątać? - popatrzyłam na nią kątem oka.
- Bo co? - zaśmiała się i przełączyła na piosenkę, którą dobrze znała i po prostu zaczęła znów śpiewać, jedząc przy tym, nienawidziłam takiego widoku. - Endless Summer! - darła się tak samo jak za poprzednim razem, myślałam, że mi głowa odpadnie, umiała ładnie śpiewać ale jak na złość, jej anielski głos zamienił się w taki niczym z piosenki Nergala.
- Ucisz się w końcu! - krzyknęłam, ale sobie nic z tego nie zrobiła. - Sama sobie jedź na ten obóz. - skwitowałam i zatrzymałam auto bo byłyśmy już pod jej domem.
- Jak sama? - zamyśliła się, widocznie znów miała problem z wymyśleniem czegoś mądrego, zawsze sprawiało jej to trudność. - Nie możesz! - odwróciła się i wepchnęła sobie palec do oka i po chwili łza jej spłynęła po policzku, jak zwykle ten sam numer na który ja rzekomo mam się zawsze nabrać, inaczej się obrazi.
- Nie, nie! Nie płacz maleńka! - przytuliłam ją do siebie. - Już wszystko dobrze, pojedziemy razem. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Na prawdę? - zrobiła duże oczy i znów się uśmiechnęła. - To może teraz chcesz batonika? - pomachała nim i znów nakruszyła na ziemię.
- Wypad z tego auta. - posłałam jej wrogie spojrzenie a ona się zmyła do domu.

Byłyśmy w trakcie pakowania, ona wpakowała chyba do walizki całą swoją szafę, ale nie dziwię się zawsze lubiła ładnie się ubrać. Spakowała jeszcze kosmetyczkę i inne rzeczy typu laptop, suszarka, itp. Pobiegła do łazienki by się odświeżyć, a wróciła ubrana w to KLIK.
- Dochodzi 13, więc lepiej się zbierajmy. - pociągnęłam jej walizkę za sobą, w końcu ona zajęła się moją, nie będę jej dłużna.
- No, jak mi się nie chce. - westchnęła. - W dodatku nie mam nic do jedzenia na drogę. - zrobiła smutną minę, po czym pożegnała się z mamą i tatą.
- Do widzenia! - krzyknęłam w stronę jej rodziców i włożyłam walizkę do bagażnika. Po chwili obie siedziałyśmy w aucie, odpaliłam je i wycofałam z podjazdu.
- Tylko zachowuj się. - zaśmiałam się po cichu i podłączyłam mój odtwarzacz mp3. Podałam go Kylie by wybrała jakąś fajną piosenkę. Uznała, że nie ma w nim nic ciekawego na co ja strzeliłam focha. Po chwili namysłu brunetka włączyła radio. Leciała akurat przyjemna dla ucha piosenka, nawet jej nie znałam. Kylie przysłuchała się refrenowi i gdy powtórzył się on zaczęła śpiewać.

Oh oh oooh oh so put your hands up / Oh oh oooh oh, więc unieś ręce w górę
Oh oh oooh oh coz it's a stand up / Oh oh oooh oh wstań
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of your heart / I nie wyjdę, dopóki nie zabiorę każdego kawałka Twojego serca                            
Every piece of your heart / Każdego kawałka Twojego serca                                                                    


- Ja wiem kto to śpiewa! - wrzasnęła i chwilę się zastanowiła. - No to jest ten, no.. - przerwała i zaczęła pukać się palcem w głowę. - Nie pamiętam. - Spuściła głowę w dół. - Charlie! Przecież ty masz twix'a w torebce! - zrobiła błagalne oczy a ja jej przytaknęłam, po sekundzie już jadła batonika.
- Oj Kylie, Kylie. - pokręciłam głową i skręciłam na skrzyżowaniu.
Połowa drogi minęła nam całkiem, całkiem. Na każdych światłach moja przyjaciółka robiła dziwne miny do przejeżdżających obok aut, albo śpiewała piosenki które leciały w radiu.
Gdy zatrzymałyśmy się przy mc ta wariatka była wniebowzięta, dosłownie. Pierwsza pobiegła do kasy by coś zamówić, a dokładniej potrójną porcję frytek, dwa hamburgery, colę, shake'a truskawkowego i lody. Wytrzeszczyłam oczy i nie mogłam uwierzyć, że ona tyle potrafi zjeść, a co ciekawsze gdzie ona to mieści, w końcu była bardzo drobna. Ja postanowiłam zamówić sobie podwójne frytki i dużego shake'a waniliowego. Zapłaciłam za mnie i za nią, po czym udałam się do auta. Jadłam spokojnie frytki, a gdy odwróciłam się w stronę brunetki zatkało mnie. Miała wsadzone frytki w uszy, nos i buzię, do tego zrobiła zeza i napowietrzyła sobie policzki, a obok właśnie przejeżdżało dosyć 'wypasione' auto, z pięcioma chłopakami w środku, zrobiło mi się wstyd za to coś, co siedziało obok mnie. Siedziała tak jeszcze chwilę z tą miną i straszyła kierowców. Jak jakiś jej pomachał albo coś w tym stylu, to skakała tyłkiem po siedzeniu jak małe dziecko gdy jadło gerber-ka.

Po godzinnej jeździe w końcu dotarłyśmy na miejsce, byłam tak szczęśliwa, że nie umiem tego opisać słowami, najlepiej gdyby zamknęli mnie w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, bym mogła spokojnie się wykrzyczeć i wyskakać. Wysiadłam z auta razem z Kylie i pobiegłyśmy do domku gdzie miałyśmy się pokazać. Mężczyzna coś zapisał i pozwolił nam odejść, by wybrać domek w którym chcemy 'mieszkać'. Byłyśmy jedne z pierwszych, którzy tu dotarli więc co najlepsze to dla nas. Uradowane zmierzyłyśmy w stronę wrzosowego domku, który znajdował się blisko jeziora. Wyjęłyśmy klucz z drzwi, we wszystkich tak było, czyli tam gdzie go nie było, dom był zajęty. - Bierzemy to co najlepsze. - pomyślałam. Fajnie się zaczyna. Myślałam, że ten obóz będzie taki nowoczesny, ale jednak nie. Jest tak jak chciałam by było. Jest jezioro, scena i to jeszcze drewniana, stołówka, parę domków gdzie będą odbywać się zajęcia no i 15 domków dla obozowiczów i oczywiście jeden większy dla prowadzącego. Dałam znać Kylie, że idę po walizki, a ta uznała, że mi pomoże. Tak też uczyniła, wzięła swoją do domku, a potem wróciła po moją, gdy ja parkowałam auto na parkingu, bo na początku stało na przejściu. Wróciłam i padłam na łóżko z uśmiechem na twarzy, wzięłam jeszcze do ręki kartkę którą dał mi ten mężczyzna. Przeczytałam to i owo, dowiedziałam się, że zajęcia jutro są na 9 więc nie jest źle. Zjechałam wzrokiem jeszcze raz kartkę i spostrzegłam na samym dole koncert powitalny, a później ognisko.
- Kylie. Chodź no tu. - spojrzałam na nią, a ona siedziała na łóżku ze słuchawkami w uszach, do tego była zgarbiona i jadłam zachłannie żelki. - Kylie! - wrzasnęłam a ona się ocknęła.
- Co? - powiedziała zmieszana i wyciągnęła słuchawki z uszów.
- Dziś wieczorem jest koncert powitalny, ci którzy chcą mogą coś zaśpiewać. - popatrzyłam na nią tym moim wzrokiem, a ona pokiwała głową. - Śpiewamy! - powiedziałam uradowana i już w tej chwili myślałam co mogę zaśpiewać, coś co obie dobrze znamy.
- Wiem co zaśpiewamy. - przetarłam ręce i uśmiechnęłam się.
- Tak? - podniosła jedną brew do góry, a ja nachyliłam się nad jej uchem i wyszeptałam tytuł tak jakby nikt nie miał się o tym dowiedzieć, a wokół nas było pełno ludzi. Przyjaciółka była zadowolona z mojego wyboru.
- Ej, to ja przygotuję stroje dla nas. - zaśmiała się po czym wstała z łóżka.
- Wychodzę! Idę się przejść. - wstałam i skierowałam się w nieznaną mi stronę.

Idąc tak potknęłam się o korzeń drzewa. - Pięknie. - znów pomyślałam to samo co przy każdym upadku. Zaśmiałam się sama do siebie i otrzepałam kolana z piasku. Spojrzałam w stronę naszego domku, potem w stronę domku znajdującego się naprzeciwko naszego, był zielony i odrobinę większy, jakby dwupiętrowy. Stał on z 2 metry od naszego. Zauważyłam, że ktoś poprawia zasłony w oknie, czyli już ktoś go zajął. - Mam sąsiadów. - pomyślałam, a że podałam to w liczbie mnogiej, to dlatego, że ten dom był duży, jakby miało tam mieszkać z co najmniej 5 osób.
Z nudów usiadłam na schodkach pod naszym domkiem. Wzięłam patyk do ręki i rysując coś na piasku zaczęłam śpiewać pierwsze wersy jednej z moich ulubionych piosenek.

I always needed time on my own / Zawsze potrzebowałam czasu dla siebie
I never thought I'd need you there when I cry / Nigdy nie myślałam, że będę potrzebować Cię gdy płaczę
And the days feel like years when I'm alone / I dni wloką się latami gdy jestem sama
And the bed where you lay, / I łóżko, na którym leżałeś,
Is made up on your side / Jest pościelone po Twojej stronie


When you walk away / Kiedy odchodzisz
I count the steps that you take / Liczę kroki, które stawiasz
Do you see how much I need you right now? / Czy widzisz jak właśnie teraz mocno Cię potrzebuję?


~Nieznajomy~
Uchyliłem okno i usiadłem na łóżku, opierając głowę o moje dłonie. Fajnie, że to już, że właśnie teraz jestem tutaj a nie na jakimś koncercie. Tutaj ludzie traktują mnie normalnie, zupełnie jak zwykłego człowieka, cieszę się ogromnie z tego powodu.
Szybko podszedłem do okna, znów słyszę ten sam głos, czy to możliwe? Przyjrzałem się dokładniej osobie i to była dokładnie ta sama co wtedy, gdy podglądałem ją zza okna.
Miała taki spokojny głos, śpiewała piosenkę, w której było zawarte tyle uczuć, widząc jej wyraz twarzy mogę się domyślić, że nie przypadkowo śpiewa akurat ten utwór.
Dokładnie obserwowałem każdy jej ruch, po chwili wstała i zaczęła śpiewać refren.

When you're gone / Gdy Cię nie ma
The pieces of my heart are missing you / Każdy kawałek mojego serca za Tobą tęskni
When you're gone / Gdy Cię nie ma
The face I come to know is missing too / Tęsknię za Twoją twarzą, którą znam
When you're gone / Gdy Cię nie ma
The words I need to hear to always get me throught the day / Słowa, które potrzebuję usłyszeć by przebrnąć przez dzień 
And make it OK / I czuć się dobrze
I miss you / To ,,tęsknie za Tobą''


Wywołała u mnie łzy, dosłownie. Łzy spływały po moim policzku, zupełnie samotne. Spojrzałem w jej stronę, usiadła na schodkach chowając twarz w dłonie, zupełnie jak wtedy. Znów szlochała, zresztą ja robiłem to samo. Otrząsłem się i wytarłem rękawem moje mokre policzki.

~Charlie~
Znów to samo, znów. Zawsze gdy śpiewam piosenki o miłości rozklejam się, stanowię jedność z tekstem i zaczynam to przeżywać. Widocznie jestem za wrażliwa. Otarłam policzki z gęstych łez i wstałam.
- Hej. - rzuciła Kylie, a ja podskoczyłam z przestraszenia.
- Nie bój się to tylko ja. - zaśmiała się a ja odwzajemniłam to. Nagle z domku na przeciwko wyszło gęsiego 5 chłopaków. Jeden patrzył się na mnie a reszta na moją przyjaciółkę.
- To Ty! - wrzasnął jeden z nich i wskazał palcem na Kylie.


***
Cześć wszystkim! :D
Z rozdziału jestem zadowolona tak w połowie, gdyż uważam, że jest on trochę nudny, ale obiecuję, że akcja rozkręci się już w przyszłym rozdziale :)
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia <3.
Jeżeli coś wam się nie podoba to piszczcie, postaram się wziąć pod uwagę waszą opinię. 
Jeśli ktoś chce się ze mną skontaktować to macie moje GG - 41420545.
Do napisania <3, kocham Was ;*

Na koniec standardowo piosenki :p
1. Piosenka z której widnieją tylko dwa słowa to Oceana - Endless Summer.
2. One Direction - Stand Up
3. Avril Lavigne - When you're gone. Przy tej piosence też rodział był pisany :)

czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 2.

Mój sen przerwały promienie słoneczne, które przedostawały się przez przerwę w zasłonach. Przetarłam odruchowo oczy i ziewnęłam. Podniosłam się z łóżka i założyłam kapcie. Byłam pod wrażeniem, że obudziłam się sama do szkoły bez pomocy budzika. Dzisiaj miał nastąpić koniec roku szkolnego i długo oczekiwane wakacje. Udałam się do łazienki by wziąć chłodny prysznic, gdy opłukałam ciało, wytarłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Włączyłam prostownicę i rozczesałam włosy. Na twarz nałożyłam krem, rzęsy musnęłam tuszem, potem jeszcze zrobiłam kreski. Prostownica się nagrzała, wzięłam ją do ręki i zawijałam włosy na nią by zrobić lekkie fale. Po skończonej udręce z włosami efekt był niezły i podobał mi się. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do mojego pokoju, od razu stanęłam przy szafie. Prześwietlałam ją wzrokiem aż natknęłam się na taki zestaw KLIK. Założyłam go na siebie a do torebki włożyłam telefon, chusteczki, portfel, aparat i inne pierdółki. Z szafki ściągnęłam perfumy, popsikałam się nimi i zeszłam na dół. Sięgnęłam po zielone jabłko i zerknęłam na zegarek. Akurat musiałam wychodzić. Zamknęłam drzwi wejściowe i wsiadłam na mój rower KLIK. Udałam się w kierunku domu Kylie.
Po 5 minutach byłam na miejscu, moja przyjaciółka już czekała na mnie, też na rowerze. Obie pojechałyśmy w tym samym kierunku czyli do szkoły.
Chwila minęła a byłyśmy na miejscu, rowery zostawiłyśmy w miejscu przeznaczonym do tego i poszłyśmy pod salę naszej klasy. Byłyśmy ostatnie bo wszyscy pozostali już byli, obróciłam się i zobaczyłam, że w naszą stronę idzie wychowawczyni.
- Dzień dobry! - powiedzieliśmy wszyscy chórem, a ona się uśmiechnęła i odpowiedziała tym samym, wpuściła nas do klasy i przysiadła się do biurka, klasa zajęła miejsca.
- W tym roku apelu nie ma. - westchnęła po czym kontynuowała. - Ale w przyszłym roku zastąpi mnie ktoś inny. - dodała i przeleciała wzrokiem po sali.
- Dlaczego? - wstał Nick i usiadł na ławce. - Niech nam pani tego nie robi. - uśmiechnął się.
- Muszę sobie zrobić przerwę, która potrwa rok. Przepraszam. Nowa nauczycielka nie będzie zła, na pewno. - wymusiła uśmiech.
- Nikt nie będzie tak odjazdowy jak pani. - dodałam.
- Mhm, rajca! - krzyknęła Kylie.
Prosiliśmy ją jak małe dzieci, ale i tak to nic nie dało bo decyzje już podjęła, no nic. Pożegnałyśmy się z Kylie, z nią i klasą.
- Dawaj ruchy dziewojo bo nie zdążymy! - wydarła się brunetka.
- Boże, dobra nie wrzeszcz na mnie! - zaśmiałam się.
- A ty to niby co robisz? - odparła ze śmiechem i ruszyła w kierunku wyznaczonym dzień wcześniej, ja pojechałam za nią.
Trochę czasu minęło zanim dojechałyśmy, ale opłaciło się. Zostawiłyśmy rowery i zadzwoniłyśmy do domofonu. Nikt nie odebrał tylko otworzył drzwi. Weszłyśmy więc i zapytałyśmy pierwszą lepszą osobę gdzie znajduje się gabinet z zapisami na obóz. Sekretarka opowiedziała szybko jak tam dojść, w sumie nie było to daleko bo na przeciwko nas. Zapukałyśmy.
- Proszę. - usłyszałam głos starszej kobiety. Otworzyłam drzwi i usiadłam razem z Kylie przy biurku.
- Chciałam się zapisać na obóz muzyczny. - zaczęłam.
- Ah tak. - westchnęła i zaczęła coś wystukiwać na klawiaturze, oczywiście zadawała mi różne pytania, min. jak się nazywam, skąd jestem, itp. Nadszedł czas na zapłatę, podałam jej wskazaną sumę. Kobieta powiedziała mi jeszcze co i jak i kiedy mam tam przyjechać. Podziękowałam i wyszłam.
- Rozumiesz? Pojadę tam! Aaaa! - pisnęłam i uradowana wyszłam z posiadłości.

Byłyśmy już pod domem Kylie, więc czas był się pożegnać.
- Wieczorem u mnie. - puściłam jej oczko i przytuliłam.
- No pewnie! - odwzajemniła uścisk i puściła. Wsiadłam na rower i zaczęłam powoli pedałować, nucąc pod nosem piosenkę.

Now Romeo and Juliet / Teraz Romeo i Julia
They could never felt the way we felt / Mogliby nigdy nie czuć tego, co my czujemy
Bonnie & Clyde / Bonnie i Clyde
Never had the highlight / Nigdy nie mieli ważnego wydarzenia
We do / My mamy
We do... / My mamy...

Zagapiłam się w koło kręcące pode mną i przywaliłam w drzewo. Spadłam z roweru i zauważyłam, że z kolana leci mi lekko krew. - Pięknie. - pomyślałam i otrzepałam sukienkę. Wsiadłam z powrotem na mój rower i ruszyłam tym razem znacznie szybciej, baczcie rozglądając się przed siebie, by znów w nic nie walnąć.

Otworzyłam drzwi a klucze rzuciłam na szafkę obok. Taty nie było jak zwykle. Walnęłam się na kanapę i włączyłam TV na jakimś kanale muzycznym. Wytrzeszczyłam oczy i się uśmiechnęłam. Leciała moja ulubiona piosenka:  Avril Lavigne - The Best Damn Thing. Wstałam z miejsca i poleciałam do pokoju by się szybko przebrać. Nie będę tańczyła w tej obcisłej sukience przecież. Z szafy wyjęłam ubrania i buty, z szafki wyciągnęłam dodatki i końcowy efekt wyglądał tak KLIK, tylko, że bez torebki.
Zbiegłam po schodach, przy końcu zjeżdżając na poręczy i zaczynając śpiewać pierwsze wersy, które usłyszałam zaczęłam tańczyć.

I hate it when a guy doesn't understand / Nienawidzę, kiedy facet nie rozumie
Why a certain time of month I don't want to hold his hand / Dlaczego pewien czas w miesiącu nie chcę trzymać go za rękę
I hate it when they go out and we stay in / Nienawidzę, kiedy oni wychodzą, a my zostajemy w domu
And they come home smelling like their ex-girlfriend / I wracają, pachnąc jak ich byłe dziewczyny

~Nieznajomy~
Wracając od kolegi i przechodząc przez ulicę usłyszałem głośne dźwięki znanej mi piosenki i czyiś głos. Ciekawy podszedłem do tego domu, z którego wydobywały się te dźwięki i przeszedłem sprawnie przez płotek. Stanąłem przy oknie i lekko się z niego wychyliłem, by zobaczyć co i jak. Moim oczom ukazała się średniego wzrostu blondynka, która tańczyła jakiś dziwny taniec. Może do tego nie miała talentu, ale do śpiewania owszem.
Gdy skończyła się pewna część piosenki ona usiadła na sofie i schowała twarz w ręce, jej głowa lekko się poruszała, co dało mi do myślenia, że chyba płacze. Nagle wstała i spojrzała w stronę okna przy którym stałem. Momentalnie uciekłem stamtąd i wróciłem do poprzedniej czynności. Ruszyłem w stronę mojego domu, który znajdował się jakieś piętnaście minut stąd.
Obróciłem się ostatni raz i spojrzałem w okno. Było zamknięte i zasłonięte. Uśmiechnąłem się i pobiegłem w stronę domu.

~Charlie~
 ,,And they come home smelling like their ex-girlfriend'' po tych słowach wszystko wróciło, tamte zdrady, tamten chłopak, tamta miłość, tamto cierpienie, smutek, żal, radość, szczęście, ale też i nienawiść, która pozostała aż do teraz.
Otarłam łzy rękawem koszuli i sięgnęłam po laptopa, który leżał na niskim stole.
Zalogowałam się na strony najczęściej przeze mnie odwiedzane i ogarnęłam je. Popisałam z kilkoma osobami, jedna zaczęła ciągle mi nawijać o czymś co nazywa się ,,1D''. Nie miałam pojęcia o co jej chodziło. Ciekawa wpisałam to w google i dowiedziałam się, że jest to jakiś brytyjski zespół. Nie chciało mi się więcej o nich czytać więc zamknęłam laptopa i głośno wypuściłam powietrze z płuc.

Nadszedł wieczór i usłyszałam pukanie, co ja gadam to było walenie. Krzyknęłam, że można wejść i usłyszałam odgłos obcasów.
- Zbieraj się! - wrzasnęła podekscytowana i wskazała palcem schody. Zrobiłam minę typu ,,WTF'' a ona się zaśmiała.
- Zbieraj się, bo idziemy do kina. - odłożyła torebkę na kanapę i pociągnęła mnie za rękę do mojego pokoju. Zaczęła grzebać mi w szafie, nie no spoko. Ubrania lądowały na ziemi a ja tylko patrzyłam na to z niedowierzaniem.
- Chlew mi z pokoju robisz! U ciebie owszem rób, ale nie u mnie! - zaczęłam składać moje ubrania z dokładnością, robiąc przy tym minę zbitego psiaka widząc jakieś zagniecenia.
- Z kim ja żyję.. - przekręciła teatralnie oczami i podała mi jakieś ciuchy i buty. - Ubierz się w to czarownico. - wystawiła mi język i usiadła na łóżku, zapewne już czekała na mnie, aż wrócę z łazienki.
Ruszyłam w tamtą stronę i przebrałam się w to co mi kazała, ze sobą wzięłam jeszcze kosmetyczkę i szczotkę do włosów. Wbiegłam do pokoju robiąc wejście smoka i trzaskając przy tym drzwiami. Rzuciłam jej kosmetyczkę na uda i szczotkę.
- Charlie, wiesz.. - zamyśliła się ale pomachałam jej ręką przed oczami i się ocknęła. - Nie poznaję cię. - uśmiechnęła się. - Ale to dobrze, wreszcie zaczynasz być taka jak kiedyś. - dodała.
- Serio?
- Na prawdę. - rozpięła kosmetyczkę i wyciągnęła potrzebne kosmetyki. - Chodź tu. - poklepała na wolne miejsce obok siebie na łóżku. Przez parę minut robiła mi starannie makijaż. Podała mi lusterko a ja się w nim przejrzałam.
- Świetnie! - wrzasnęłam. - Pięknie! - uśmiechnęłam się. - Ale to ty zawsze i tak będziesz ta ładniejsza. - cmoknęłam ją w policzek i podeszłam do większego lustra. Ubrana byłam w to KLIK.
Kylie pociągnęła mnie znów za rękę i zeszła na dół. Wzięła torebkę i zgasiła światło. Zamknęła też za mnie drzwi a ja się zaśmiałam. Wepchnęła mi moje klucze do torebki.
- Jedziemy autem kochana, nie na rowerze. - rzuciła w moją stronę kluczykami od auta. Pokręciłam twierdząco głową i wsiadłam do auta, ona zrobiła to samo.
Jechałyśmy tak chwilę, postanowiłam z nudów podłączyć mój odtwarzacz muzyki. Przeleciałam listę piosenek i wybrałam pierwszą lepszą. Kylie słysząc ją zaczęła śmiesznie ruszać ramionami a przy tym śpiewać, ale jeśli chodzi o śpiew miała zniewalający głos.
- Jesteśmy. - powiedziałam cicho, a ona dalej śpiewała.
- Gdy słodka jest, bez makijażu ma być! Figurę ty masz, do faceta już jedź! Powab! - darła się a ja zatkałam jej ręką buzię, zabrała mi ją i śpiewała dalej. - A kreską zrób na oku sobie pikesik. I puder rzuć na nosek sobie, gdy chcesz! I brewki czarną... - nie dokończyła bo wkroczyłam do akcji.
- Morda! - warknęłam a ona wybuchła przerażającym śmiechem.

Kupiłyśmy bilety na ,,Goryl Śnieżek w Barcelonie''. Udałyśmy się do sali nr 3 i zajęłyśmy miejsca. Kylie już zaczęła pożerać wcześniej przez nas kupiony popcorn. Jacyś ludzie siedzieli przed nami, jej się nudziło więc w nich lekko rzucała, śmiejąc się przy tym. Ja jednak postanowiłam spokojnie poczekać do rozpoczęcia się filmu.
- Patrz! Zaczyna się! - wrzasnęła na co ludzie zrobili teatralne ,,Ciiii". Przekręciłam oczami i rozsiadłam się wygodnie, na tym niewygodnym krzesełku.
Kylie przez cały film się śmiała, a ludzie ją uciszali. Nie brała sobie tego do siebie i darła się jeszcze głośniej.
- Sklej wary niedorozwinięta istoto. - powiedziałam stanowczo, na co ona się na mnie popatrzyła i zrobiła minę powstrzymującą od śmiechu, w końcu nie wytrzymała i się zaśmiała, strasznie głośno, plując przy tym we mnie popcornem.
- Jesteś niemożliwa. I ohydna. - zaśmiałam się.

Film się skończył a my posłusznie wróciłyśmy do domu. Przyjaciółka dokończyła śpiewać piosenkę, której wcześniej nie mogła skończyć i wyszłyśmy z auta.
- Śpię dziś u ciebie. - rzuciła i chciała wbiec do domu ale zapomniała otworzyć drzwi i przywaliła w nie swoim cielskiem. Zsunęłam się po nich a ja do niej podbiegłam.
- Nic ci się nie stało? - powiedziałam panikując.
- Nie ! - znów się śmiała.
Kiedyś jej coś zrobię, tylko jeszcze nie wiem co. Na obozie nie obejdzie się bez wygłupów i psikusów.
- Toż to już jutro! - wrzasnęłam, przekrzykując brunetkę, która nawijała coś.
- No tak. - dokończyła jeść batonika i chyba natknęła ją jakaś zacna myśl. - Musimy się spakować! - krzyknęła i już chciała iść siebie spakować lecz zapomniała, że nie jest u siebie. - Szlag. - spuściła głowę. - Mogę tobie pomóc się spakować. - Pokiwałam głową i ruszyłyśmy na górę, prosto do moich wrot.

Moja przyjaciółka wywalała wszystko z szafy, dosłownie. Co chwilę pytając się mnie czy jakiś ciuch ma spakować.
- To też? - pokazała błękitną bluzkę.
- Tak! - śmiałam się ona również.
Po godzinnej męczarni z walizką byłam spakowana. Zostawiłam jedynie kilka rzeczy by jutro w nich tam pojechać KLIK.
- Charlie.. - powiedziała cicho.
- Tak?
- Zaśpiewasz mi coś na dobranoc? - zrobiła psie oczy, którym nie mogłam odmówić.
- Oczywiście. - pomyślałam chwilę i zaczęłam nucić jej po cichu. - Ah śpij kochanie tarantula łazi ci po ścianie, a ja wezmę gruby kij, tarantule walnę prosto w ryj, a ty dalej śpij, śpij.
- Jesteś okropna. - rzuciła i obróciła się na drugi bok, chyba już po chwili spała. Ja odwróciłam się na lewy bok i zamknęłam oczy, ciągle myślałam jak to tam będzie. Znudzona zasnęłam.


***
Cześć wam :D
Trochę dawno nic nie dodawałam, ale Ci co czekali to się doczekali :)
Nie jestem zadowolona z rozdziału, moim zdaniem jest nudny :D.
Ale już mam pomysł na następny rozdział i może dodam go już jutro.
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia, oraz za obserwujących <3.
Kocham was <3 
Do napisania ;*

I jak zwykle na koniec podam tytuły piosenek :d
1. Justin Bieber - Stuck In The Moment
2. Podałam tytuł w rozdziale.
3. Madagaskar - Wyginam śmiało ciało. ( Każdy chyba wiedział :D )