niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 3.

Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, była 11:00. Szybko zeskoczyłam z łóżka i zeszłam na dół by zrobić śniadanie. Za dwie godziny miałyśmy już być w drodze na obóz. Z lodówki wyciągnęłam potrzebne produkty, z których zrobiłam kanapki. Posprzątałam po sobie i położyłam talerz z jedzeniem na stole. Postanowiłam pójść obudzić śpiącą królewnę.
Wskoczyłam na jej łóżko i zdarłam z niej kołdrę, skacząc przy tym po łóżku najmocniej jak umiałam.
- Wstawaj! - wrzasnęłam prosto do jej ucha, a ona przytuliła się do moich nóg, powodując to iż spadłam z łóżka na podłogę. - Nie jesteś spakowana. - dodałam.
- Co?! - jej głos uniósł się tak głośno, że musiałam zatkać uszy.
- No nie jesteś spakowana. - poczochrałam jej włosy i udałam się w stronę drzwi. - Na dole jest śniadanie,  jak zjemy pojedziemy do ciebie, a ty się spakujesz. - odparłam i zeszłam na dół. Przysiadłam się do stołu obok ściany i szybko zjadłam trzy kanapki, które popiłam sokiem pomarańczowym. 
Wstałam od stołu i skoczyłam do pokoju po wczoraj przygotowane ciuchy, z którymi udałam się do łazienki. Ogarnęłam twarz i włosy po czym się przebrałam. Zerknęłam na koniec w lustro i uśmiechnęłam się pokazując przy tym kciuk ku górze, na znak że jest ok. 
Gdy zeszłam po raz kolejny na dół, Kylie była już gotowa. Nie odezwałam się słowem tylko zabrałam kartkę z drukarki i zaczęłam pisać:
Tato...
Nie gniewaj się za to co właśnie robię, ale chyba tak musi być.
Nie martw się o mnie. Masz i tak dużo na głowie. O mnie zapominasz.
Odpoczniemy od siebie, dobrze nam to zrobi. 
Jadę na obóz. 
Charlie x.

Sięgnęłam po walizkę, którą wcześniej Kylie zniosła na dół i udałam się do auta. Pogoda była piękna, słońce świeciło, a na niebie nie było widać żadnej chmurki. Westchnęłam i przekręciłam kluczyk w stacyjce, po czym odjechałam, udając się w stronę domu mojej przyjaciółki.
Kylie otworzyła batonika i zaczęła go jeść, tak że nakruszyła nim wszędzie.  Wnerwiona włączyłam muzykę głośniej by nie słyszeć jak mlaska, lecz to nic nie dało.
- Możesz jeść trochę ciszej? A potem to posprzątać? - popatrzyłam na nią kątem oka.
- Bo co? - zaśmiała się i przełączyła na piosenkę, którą dobrze znała i po prostu zaczęła znów śpiewać, jedząc przy tym, nienawidziłam takiego widoku. - Endless Summer! - darła się tak samo jak za poprzednim razem, myślałam, że mi głowa odpadnie, umiała ładnie śpiewać ale jak na złość, jej anielski głos zamienił się w taki niczym z piosenki Nergala.
- Ucisz się w końcu! - krzyknęłam, ale sobie nic z tego nie zrobiła. - Sama sobie jedź na ten obóz. - skwitowałam i zatrzymałam auto bo byłyśmy już pod jej domem.
- Jak sama? - zamyśliła się, widocznie znów miała problem z wymyśleniem czegoś mądrego, zawsze sprawiało jej to trudność. - Nie możesz! - odwróciła się i wepchnęła sobie palec do oka i po chwili łza jej spłynęła po policzku, jak zwykle ten sam numer na który ja rzekomo mam się zawsze nabrać, inaczej się obrazi.
- Nie, nie! Nie płacz maleńka! - przytuliłam ją do siebie. - Już wszystko dobrze, pojedziemy razem. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Na prawdę? - zrobiła duże oczy i znów się uśmiechnęła. - To może teraz chcesz batonika? - pomachała nim i znów nakruszyła na ziemię.
- Wypad z tego auta. - posłałam jej wrogie spojrzenie a ona się zmyła do domu.

Byłyśmy w trakcie pakowania, ona wpakowała chyba do walizki całą swoją szafę, ale nie dziwię się zawsze lubiła ładnie się ubrać. Spakowała jeszcze kosmetyczkę i inne rzeczy typu laptop, suszarka, itp. Pobiegła do łazienki by się odświeżyć, a wróciła ubrana w to KLIK.
- Dochodzi 13, więc lepiej się zbierajmy. - pociągnęłam jej walizkę za sobą, w końcu ona zajęła się moją, nie będę jej dłużna.
- No, jak mi się nie chce. - westchnęła. - W dodatku nie mam nic do jedzenia na drogę. - zrobiła smutną minę, po czym pożegnała się z mamą i tatą.
- Do widzenia! - krzyknęłam w stronę jej rodziców i włożyłam walizkę do bagażnika. Po chwili obie siedziałyśmy w aucie, odpaliłam je i wycofałam z podjazdu.
- Tylko zachowuj się. - zaśmiałam się po cichu i podłączyłam mój odtwarzacz mp3. Podałam go Kylie by wybrała jakąś fajną piosenkę. Uznała, że nie ma w nim nic ciekawego na co ja strzeliłam focha. Po chwili namysłu brunetka włączyła radio. Leciała akurat przyjemna dla ucha piosenka, nawet jej nie znałam. Kylie przysłuchała się refrenowi i gdy powtórzył się on zaczęła śpiewać.

Oh oh oooh oh so put your hands up / Oh oh oooh oh, więc unieś ręce w górę
Oh oh oooh oh coz it's a stand up / Oh oh oooh oh wstań
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of your heart / I nie wyjdę, dopóki nie zabiorę każdego kawałka Twojego serca                            
Every piece of your heart / Każdego kawałka Twojego serca                                                                    


- Ja wiem kto to śpiewa! - wrzasnęła i chwilę się zastanowiła. - No to jest ten, no.. - przerwała i zaczęła pukać się palcem w głowę. - Nie pamiętam. - Spuściła głowę w dół. - Charlie! Przecież ty masz twix'a w torebce! - zrobiła błagalne oczy a ja jej przytaknęłam, po sekundzie już jadła batonika.
- Oj Kylie, Kylie. - pokręciłam głową i skręciłam na skrzyżowaniu.
Połowa drogi minęła nam całkiem, całkiem. Na każdych światłach moja przyjaciółka robiła dziwne miny do przejeżdżających obok aut, albo śpiewała piosenki które leciały w radiu.
Gdy zatrzymałyśmy się przy mc ta wariatka była wniebowzięta, dosłownie. Pierwsza pobiegła do kasy by coś zamówić, a dokładniej potrójną porcję frytek, dwa hamburgery, colę, shake'a truskawkowego i lody. Wytrzeszczyłam oczy i nie mogłam uwierzyć, że ona tyle potrafi zjeść, a co ciekawsze gdzie ona to mieści, w końcu była bardzo drobna. Ja postanowiłam zamówić sobie podwójne frytki i dużego shake'a waniliowego. Zapłaciłam za mnie i za nią, po czym udałam się do auta. Jadłam spokojnie frytki, a gdy odwróciłam się w stronę brunetki zatkało mnie. Miała wsadzone frytki w uszy, nos i buzię, do tego zrobiła zeza i napowietrzyła sobie policzki, a obok właśnie przejeżdżało dosyć 'wypasione' auto, z pięcioma chłopakami w środku, zrobiło mi się wstyd za to coś, co siedziało obok mnie. Siedziała tak jeszcze chwilę z tą miną i straszyła kierowców. Jak jakiś jej pomachał albo coś w tym stylu, to skakała tyłkiem po siedzeniu jak małe dziecko gdy jadło gerber-ka.

Po godzinnej jeździe w końcu dotarłyśmy na miejsce, byłam tak szczęśliwa, że nie umiem tego opisać słowami, najlepiej gdyby zamknęli mnie w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, bym mogła spokojnie się wykrzyczeć i wyskakać. Wysiadłam z auta razem z Kylie i pobiegłyśmy do domku gdzie miałyśmy się pokazać. Mężczyzna coś zapisał i pozwolił nam odejść, by wybrać domek w którym chcemy 'mieszkać'. Byłyśmy jedne z pierwszych, którzy tu dotarli więc co najlepsze to dla nas. Uradowane zmierzyłyśmy w stronę wrzosowego domku, który znajdował się blisko jeziora. Wyjęłyśmy klucz z drzwi, we wszystkich tak było, czyli tam gdzie go nie było, dom był zajęty. - Bierzemy to co najlepsze. - pomyślałam. Fajnie się zaczyna. Myślałam, że ten obóz będzie taki nowoczesny, ale jednak nie. Jest tak jak chciałam by było. Jest jezioro, scena i to jeszcze drewniana, stołówka, parę domków gdzie będą odbywać się zajęcia no i 15 domków dla obozowiczów i oczywiście jeden większy dla prowadzącego. Dałam znać Kylie, że idę po walizki, a ta uznała, że mi pomoże. Tak też uczyniła, wzięła swoją do domku, a potem wróciła po moją, gdy ja parkowałam auto na parkingu, bo na początku stało na przejściu. Wróciłam i padłam na łóżko z uśmiechem na twarzy, wzięłam jeszcze do ręki kartkę którą dał mi ten mężczyzna. Przeczytałam to i owo, dowiedziałam się, że zajęcia jutro są na 9 więc nie jest źle. Zjechałam wzrokiem jeszcze raz kartkę i spostrzegłam na samym dole koncert powitalny, a później ognisko.
- Kylie. Chodź no tu. - spojrzałam na nią, a ona siedziała na łóżku ze słuchawkami w uszach, do tego była zgarbiona i jadłam zachłannie żelki. - Kylie! - wrzasnęłam a ona się ocknęła.
- Co? - powiedziała zmieszana i wyciągnęła słuchawki z uszów.
- Dziś wieczorem jest koncert powitalny, ci którzy chcą mogą coś zaśpiewać. - popatrzyłam na nią tym moim wzrokiem, a ona pokiwała głową. - Śpiewamy! - powiedziałam uradowana i już w tej chwili myślałam co mogę zaśpiewać, coś co obie dobrze znamy.
- Wiem co zaśpiewamy. - przetarłam ręce i uśmiechnęłam się.
- Tak? - podniosła jedną brew do góry, a ja nachyliłam się nad jej uchem i wyszeptałam tytuł tak jakby nikt nie miał się o tym dowiedzieć, a wokół nas było pełno ludzi. Przyjaciółka była zadowolona z mojego wyboru.
- Ej, to ja przygotuję stroje dla nas. - zaśmiała się po czym wstała z łóżka.
- Wychodzę! Idę się przejść. - wstałam i skierowałam się w nieznaną mi stronę.

Idąc tak potknęłam się o korzeń drzewa. - Pięknie. - znów pomyślałam to samo co przy każdym upadku. Zaśmiałam się sama do siebie i otrzepałam kolana z piasku. Spojrzałam w stronę naszego domku, potem w stronę domku znajdującego się naprzeciwko naszego, był zielony i odrobinę większy, jakby dwupiętrowy. Stał on z 2 metry od naszego. Zauważyłam, że ktoś poprawia zasłony w oknie, czyli już ktoś go zajął. - Mam sąsiadów. - pomyślałam, a że podałam to w liczbie mnogiej, to dlatego, że ten dom był duży, jakby miało tam mieszkać z co najmniej 5 osób.
Z nudów usiadłam na schodkach pod naszym domkiem. Wzięłam patyk do ręki i rysując coś na piasku zaczęłam śpiewać pierwsze wersy jednej z moich ulubionych piosenek.

I always needed time on my own / Zawsze potrzebowałam czasu dla siebie
I never thought I'd need you there when I cry / Nigdy nie myślałam, że będę potrzebować Cię gdy płaczę
And the days feel like years when I'm alone / I dni wloką się latami gdy jestem sama
And the bed where you lay, / I łóżko, na którym leżałeś,
Is made up on your side / Jest pościelone po Twojej stronie


When you walk away / Kiedy odchodzisz
I count the steps that you take / Liczę kroki, które stawiasz
Do you see how much I need you right now? / Czy widzisz jak właśnie teraz mocno Cię potrzebuję?


~Nieznajomy~
Uchyliłem okno i usiadłem na łóżku, opierając głowę o moje dłonie. Fajnie, że to już, że właśnie teraz jestem tutaj a nie na jakimś koncercie. Tutaj ludzie traktują mnie normalnie, zupełnie jak zwykłego człowieka, cieszę się ogromnie z tego powodu.
Szybko podszedłem do okna, znów słyszę ten sam głos, czy to możliwe? Przyjrzałem się dokładniej osobie i to była dokładnie ta sama co wtedy, gdy podglądałem ją zza okna.
Miała taki spokojny głos, śpiewała piosenkę, w której było zawarte tyle uczuć, widząc jej wyraz twarzy mogę się domyślić, że nie przypadkowo śpiewa akurat ten utwór.
Dokładnie obserwowałem każdy jej ruch, po chwili wstała i zaczęła śpiewać refren.

When you're gone / Gdy Cię nie ma
The pieces of my heart are missing you / Każdy kawałek mojego serca za Tobą tęskni
When you're gone / Gdy Cię nie ma
The face I come to know is missing too / Tęsknię za Twoją twarzą, którą znam
When you're gone / Gdy Cię nie ma
The words I need to hear to always get me throught the day / Słowa, które potrzebuję usłyszeć by przebrnąć przez dzień 
And make it OK / I czuć się dobrze
I miss you / To ,,tęsknie za Tobą''


Wywołała u mnie łzy, dosłownie. Łzy spływały po moim policzku, zupełnie samotne. Spojrzałem w jej stronę, usiadła na schodkach chowając twarz w dłonie, zupełnie jak wtedy. Znów szlochała, zresztą ja robiłem to samo. Otrząsłem się i wytarłem rękawem moje mokre policzki.

~Charlie~
Znów to samo, znów. Zawsze gdy śpiewam piosenki o miłości rozklejam się, stanowię jedność z tekstem i zaczynam to przeżywać. Widocznie jestem za wrażliwa. Otarłam policzki z gęstych łez i wstałam.
- Hej. - rzuciła Kylie, a ja podskoczyłam z przestraszenia.
- Nie bój się to tylko ja. - zaśmiała się a ja odwzajemniłam to. Nagle z domku na przeciwko wyszło gęsiego 5 chłopaków. Jeden patrzył się na mnie a reszta na moją przyjaciółkę.
- To Ty! - wrzasnął jeden z nich i wskazał palcem na Kylie.


***
Cześć wszystkim! :D
Z rozdziału jestem zadowolona tak w połowie, gdyż uważam, że jest on trochę nudny, ale obiecuję, że akcja rozkręci się już w przyszłym rozdziale :)
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia <3.
Jeżeli coś wam się nie podoba to piszczcie, postaram się wziąć pod uwagę waszą opinię. 
Jeśli ktoś chce się ze mną skontaktować to macie moje GG - 41420545.
Do napisania <3, kocham Was ;*

Na koniec standardowo piosenki :p
1. Piosenka z której widnieją tylko dwa słowa to Oceana - Endless Summer.
2. One Direction - Stand Up
3. Avril Lavigne - When you're gone. Przy tej piosence też rodział był pisany :)

10 komentarzy:

  1. Piękne. :)) Czekam na następny i zapraszam na mój : one-lovestogether.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetne ! :3 .
    czekam na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. :)
    Czekam nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny !! czekam na nn i chyba już coś podejżewam

    zaprszam do mnie - http://one-direction-mydream.blogspot.com/2012/06/otwaram-oczy-niecac-wcale-tego-robic.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział i ogółem gratulacje za pomysł na opowiadanie :)
    Już nie mogę się doczekać następnej części ;))

    http://beyourseeelf-lifestyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :D Bardzo mi się spodobał ;P czekam na nn, informuj mnie w komentarzach na moim blogu ok ?
    oto mój blog :P Zapraszam : http://dont-wonna-be-reminded.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny! ;) rozkręca się ;D
    Avril Lavigne - When you're gone - moja ulubiona! też zawsze jak ją słucham albo spiewam, to płaczę ;p
    i jeszcze od AL - Slipped Away <3

    zapraszam na drugi rozdział ;) http://directioner-dreams.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń